student chemii na Uniwersytecie Warszawskim, wraca do domu po tym, jak bronił swoją pracę dyplomową.
- Jak było? - pyta ojciec.
- Dostołem dostoteczny.
- Czego tok słobo?
- Kozoli mie podoć przykłod ciała lotnego.
- I co żeś powiedzioł?
- Ptok.
- To żeś dobrze powiedzioł!
- Onie też godoli że dobrze, tyle że sie polonisto przyczepił.