To że nie doszło do żadnej tragedii na terenie dawnej fabryki prochu graniczy z cudem. Byłem tam kilka razy i pamiętam porozrzucane po lasach worki z (wysoce wybuchowym materiałem) do robienia spłonek, praktycznie każdy miał do nich dostęp a rtęć wylewana była do zlewów...
Tak została przeprowadzona reprywatyzacja fabryki.