Organizacje gdzieś porozrzucane po sali, ale jakoś ich mało. Najlepiej prezentował się pan w pierwszym rzędzie na prawo, bił w dłonie koncertowo, aż dudniło, a dzielnie mu wtórowała pani w zielonej sukience, i pracowici, bo komórki ciągle im pracowały, jakieś wymiany myśli. Tak gwoli artystyczne w czasie obrad doznania.