Warto wiedzieć (niech zapamiętają to szczególnie adepci dziennikarstwa), że briefing nie jest tym samym, co klasyczna konferencja prasowa.
Briefing (lub press briefing) to ‘krótkie spotkanie z dziennikarzami, zwoływane nieraz ad hoc, bez wcześniejszej zapowiedzi, żeby coś pilnie wyjaśnić, oświadczyć, zdementować’. W czasie briefingu przedstawia się zwykle jakieś stanowisko (np. rządu, partii, instytucji itp.) w ważnej sprawie, dementuje pogłoski, odpiera zarzuty.
Podczas briefingu – to ważna uwaga – nie przewiduje się odpowiadania na pytania, a jeśli ktoś próbuje je zadawać, po prostu się na to nie reaguje, tylko kończy wygłaszanie oświadczenia, a tym samym cały briefing. Trwa on nieraz dosłownie kilka minut, niczym prawdziwa odprawa wojskowa.
Jak widać, briefing dość znacznie różni się od konferencji prasowej.
Konferencje prasowe zwołuje się z rozmaitych względów (niekoniecznie nieprzyjemnych), zawiadamiając dziennikarzy telefonicznie bądź e-mailowo na kilka dni przed, często po to, by przedstawić osiągnięcia i sukcesy firmy.
Takie spotkanie odbywa się raczej w miłej atmosferze, trwa tyle, ile potrzeba i rzecz jasna chętnie odpowiada się wtedy na pytania i wątpliwości. Można powiedzieć, że zadawanie pytań stanowi wręcz sól, istotę każdej konferencji prasowej.
Niestety, dzisiaj coraz częściej – jak wspomniałem – nie przestrzega się opisanego przeze mnie rozróżnienia pojęć briefing i konferencja prasowa. Na klasyczną konferencję prasową mówi się briefing i przy okazji nie kryje satysfakcji z tego, że operuje się anglicyzmem, który nie wszyscy znają.
Zdarza się jednak i tak, że ktoś nie wie, co naprawdę oznacza słowo briefing. Pewien kandydat na dziennikarza, zapytany przez starszego kolegę, czy idzie na briefing, był święcie przekonany, że mowa o zakrapianym przyjęciu towarzyskim dla przedstawicieli mediów…