Maryla Rodowicz wraca do łask wszystkich słuchaczy! Najwyraźniej starszemu pokoleniu się coś odmieniło i na powrót pokochali piosenkarkę.
Nie piszę tekstów i nie komponuję, więc zarabiam wyłącznie gardłem. Zarabiam wyłącznie koncertami.
Stwierdziła niedawno Rodowicz i nie da się ukryć, że jest to w stu procentach prawdą. Co to jednak zmienia w jej dotychczasowym życiu? Ano, przede wszystkim to, że teraz Rodowicz zamiast jakiś tam “psich” pieniędzy (kilkadziesiąt tysięcy polskich pesos od koncertu) – zacznie zarabiać naprawdę potężną kabąge.
Ma to być największa i najbardziej wypasiona, jeśli chodzi o efekty, wizualizacje i nagłośnienie, trasa w Polsce. Zagram 40 koncertów od września do stycznia, piątek, sobota, niedziela.
Każdy z takich koncertów ma podobno kosztować około 50 tysięcy złotych – co suma summarum ma dać finalnie kwotą 2 milionów złotych. No, nie ukrywam, że za dwa miliony to mógłbym sobie życie na nowo ułożyć. Wyjechać do Ameryki, ułożyć tam Donaldowi Trumpowi życie na nowo, a potem wykarmić dzieci w Afryce.
Tak czy inaczej – to naprawdę dużo pieniędzy. Miejmy tylko nadzieję, że Rodowicz wytrzyma to szaleńcze tempo – co najciekawsze, jeżeli Rodowicz wyjechałaby za Ocean, to mogłaby liczyć na stawkę około 30 tysięcy DOLARÓW od koncertu.