Filip Chajzer zwolniony

Rotacji na stanowiskach ciąg dalszy, a dzisiejszą przygodę rozpoczynamy tak jak wczoraj. Choć Agata Młynarska wciąż dzielnie trzyma się na swoim prezenterskim stanowisku, najwyraźniej zupełnie niewzruszona na dyszącą jej na ramię Annę Popek, tak Filip Chajzer... no cóż. Powiedzmy, że jego długoterminowa umowa z Radiem Czwórką, okazała się nie taka znowu długoterminowa.

W zasadzie Pan Chajzer spędził za czwórkowym mikrofonem dobre dwa lata, prowadząc jedną z tamtejszych audycji. I wszystko było świetnie, aż do ostatniego piątku, kiedy to został poinformowany, że jednorazowo audycja zostaje ściągnięta - niby nic wielkiego. Padły zapewnienia, że to przecież nie koniec i dyrektor Hanna Dołęgowska wcale nie chce się pożegnać z Filipem Chajzerem. Jak się jednak okazało, może i nie chciała, ale to w cztery oczy, bo wypowiedzenie dziennikarz otrzymał... mailem.

"Mój ojciec, radiowiec od zawsze opowiadał mi kiedyś swoją historię z lat 80tych. Oficer SB zaprosił go na kolację do VICTORII i zaproponował donoszenie na swoich kolegów z Polskiego Radia. SB widziało, że jego córka z pierwszego małżeństwa mieszka ze swoją mamą w Szwecji. W zamian za konfidenctwo miał dostać paszport i możliwość nieograniczonych wyjazdów do Szwecji. Tata kazał mu spier**lać, a swoją córkę zobaczył dopiero po upadku komuny. Jest moim bohaterem.

Wracamy teraz do roku 2016... Kilka tygodni temu na korytarzu Polskiego Radia usłyszałem od kogoś bardzo uprzejmego, żebym uważał, bo dyrekcja zleciła załodze donosy na mnie. Szukane były podobno wszystkie możliwości zerwania umowy. I tak oto na urlopie, w uroczej knajpie w Dubrowniku loguję się do WIFI i czytam pismo od Pani dyrektor. 1986/2016... Nie to żebym widział jakąś analogię..."

Podobno powodem miało być niewywiązanie się Chajzera z umowy. Jednak jak zapewnia sam zainteresowany, to był jedynie kiepski pretekst i mocno "niehonorowe" zagranie.