Historia człowieka, który choć mając niewiele miał u boku kochającą rodzinę, zmieniła się w historię o bogactwie i usunięciu w cień. Mowa tutaj o sytuacji rodzinnej prezydenta Andrzeja Dudy, a konkretniej... jego córki, o której od dawna nie słychać ani słowa. Właściwie dlaczego? Co się stało z Kingą Dudą, która jeszcze nie tak dawno miała swoją miłość na "jagiellońskim", plany, własne mieszkanie i znajomych?
Najwyraźniej, a przynajmniej tak twierdzi między innymi Dobry Tydzień, czyli katolicki tabloid, zarówno Agata Kornhauser-Duda, jak i jej córka Kinga, kiepsko zniosły nową rzeczywistość. Z mieszkania do pałacu prezydenckiego, to nie jednemu zawróciłoby w głowie. Jak się okazuje jednak nie to było najtrudniejsze - sława, światek celebrycki i wieczna inwigilacja, to musiało im dopiec, a nie brzmi to jak wieczorny spacerek.
"Dla niej wyjazd z ukochanego Krakowa był trudnym doświadczeniem. Wiedziała, że w stolicy jej córkę czekają jeszcze większe kłopoty. Byłaby pod nieustannym obstrzałem paparazzi, którzy dokumentowaliby jej każdy krok, gest, spotkanie. Tak się stało, gdy przyjechała do Warszawy i zaprosiła do pałacu prezydenckiego swojego dobrego znajomego, aktora Macieja Musiała. Radziła córce, by podobnie jak ona, usunęła się w cień i nie dawała powodów do tego, by o niej pisać."
No niestety, Kinga znalazła się pod ostrzałem migawek aparatów paparazzich, a ruchy polityczne jej ojca wywierają presję przeniesienia się na warszawską uczelnie.
"Nie ma łatwego życia na uczelni. Środowisko prawnicze jest negatywnie nastawione do prezydenta. Kinga bardzo szybko stała się obiektem zainteresowania. Jednak nie czuła się z tym dobrze."
A historia ta nie kończy się najlepiej, choć może rzeczywiście to pewien złoty środek - Kinga po namowach swojej mamy, postanowiła osunąć się w cień. Ograniczyła swoje posty na Facebook'u i innych mediach społecznościowych, zniknęła z radarów tabloidów, nie widujemy jej już ze znajomymi na mieście czy w klubie. Kinga Duda dla opinii publicznej nie isntnieje... a to smutne życie.
