BARBARA KURDEJ-SZATAN to śliczna blondyneczka. Jest aktorką i celebrytką, która lubi pochwalić się tym, albo owym. Jednak ostatnio, pochwaliła się…
Nieroztropnością, jeżeli tak, delikatnie mogę to ująć. Cała historia zaczyna się podczas pewnych wakacji, w pewnym mieście z pewnym… kleszczem.
“Dwa lata temu będąc na wakacjach, zauważyłam, że mam w pachwinie małą czarną kropeczkę. Wtedy to zlekceważyłam. To zupełnie nie wyglądało jak kleszcz. Wydrapałam to i zupełnie o tym zapomniałam.”
Jak można się domyślać, takie działanie musiało nieść za sobą konsekwencje. I to całkiem poważne, bo niestety borelioza to nie jest nic, co można rozchodzić, jak na przykład przeziębienie. Tym bardziej, że prowadzi do zapalenia opon mózgowych, a to już wybitnie słaba diagnoza.
“Dowiedziałam się od siostry, że w Gdyni jest pani, która wyleczyła syna naszych znajomych z boreliozy. A miał już problemy z chodzeniem. Pani jest dietetyczką. Więc jestem na diecie. Staram się nie jeść pszenicy, cukru i nabiału, bo to pożywka dla bakterii i grzybów. Jestem w trakcie leczenia. Po tylu antybiotykach układ pokarmowy nie jest już w takim stanie jak wcześniej. Leczę się prądami. Te prądy niejedną osobę wyleczyły. Wierzę w to.”
BARBARA KURDEJ-SZATAN, życzymy Ci jak najszybszego powrotu do pełni zdrowia i nie poddawaj się! Chociaż prądy nie brzmią najlepiej…