Jest wychowankiem Czarnych Radom. Po zeszłym sezonie, kiedy zdobył z juniorami Czarnych srebrny medal Mistrzostw Polski, został włączony do seniorskiej drużyny. Rozpoczął rywalizację o miano pierwszego rozgrywającego z Kacprem Gonciarzem oraz Bartłomiejem Nerojem. Po kilku tygodniach przygotowań do sezonu, dostał jednak propozycję ze Skry Bełchatów. Teraz stanowi o sile drugiej drużyny wicemistrza Polski. Co więcej, w ostatni czwartek w skutek kontuzji Dejana Vincicia, poleciał z pierwszą drużyną Skry Bełchatów do Rumunii na mecz w Lidze Mistrzów z Tomisem Konstanca i zadebiutował na europejskich boiskach.O treningach oraz debiucie w Lidze Mistrzów opowiedział nam, w krótkiej rozmowie z naszym serwisie. Rozmawiał Adam Kurasiewicz.
Od Twojego wypożyczenia do drugiej drużyny Skry Bełchatów minęło już kilka miesięcy. Co słychać u Ciebie Łukasz?
Łukasz Zugaj (Skra II Bełchatów): No tak, to już kilka miesięcy, szybko ten czas leci. U mnie wszystko w
porządku. Na początku było ciężko, ponieważ od razu jak się tutaj
znalazłem, trener Nawrocki dał mi możliwość trenowania z pierwszym
zespołem pod nieobecność Dejana Vincica co trwało przez dobry miesiąc.Wiadomo jak to jest, presja była duża na treningach i nie należało
to do łatwych zadań.Teraz już jest wszystko w porządku, można
powiedzieć, że się zaaklimatyzowałem. Mieszkanie dzielę z Damianem
Wdowaikiem (mieszkałem z nim przez rok w SMS-ie Spała) i Michałem
Koźmińskim, a że się znaliśmy wcześniej, to jest bardzo dobrze i oby tak
dalej.
Początkowo trenowałeś z I ligową drużyną Czarnych Radom, jednak kilka tygodni później znalazłeś się na testach w Skrze II Bełchatów. Co było tak naprawdę powodem Twojego wyboru, że odszedłeś na wypożyczenie do Skry?
Łukasz Zugaj po wygranym meczu Skry Bełchatów
w Lidze Mistrzów z Tomisem Kostanca. (fot.skra.pl)
- Tak, sezon przygotowawczy odbyłem z Czarnymi Radom. Jednak pewnego dnia,
niespodziewanie dostałem propozycje testów w Skrze Bełchatów o czym
poinformował mnie trener Robert Prygiel. Wraz z trenerami oraz prezesem przemyśleliśmy całą sytuację i postanowiliśmy z tej oferty skorzystać. I tak znalazłem się w Bełchatowie.
Treningi z pierwszą drużyną Skry Bełchatów mają chyba ogromny wpływ na Twój potencjał siatkarski. Jak bardzo wartościowe dla Ciebie są te zajęcia?
- Trenuję pod okiem trenera Nawrockiego kilka razy w tygodniu i
tam skupiamy się wyłącznie na technice i ćwiczeniach siłowych. Trenowanie
z siatkarzami Skry to ogromny zaszczyt. To jak
spełnienie marzeń, ponieważ kiedy byłem młodszy, to o tym właśnie
marzyłem.
Wiemy gdzie trenujesz, a co z edukacją? Wybrałeś jakiś kierunek w Bełchatowie na studiach?
- Z edukacją wyszło troszkę inaczej niż się na początku spodziewałem. Jak
już wspominałem, propozycja wypożyczenia do Skry Bełchatów spadła nagle,
a ja nie przewidywałem zmiany barw klubowych tak więc, zostałem
przyjęty na Politechnikę Radomską i, dzięki pomocy trenerów i zarządu
Czarnych, udało się nie zmieniać kierunku studiów tylko, że mam tok
indywidualny. Melduje się od czasu do czasu na uczelni, aby
dowiadywać się od znajomych co było na zajęciach i staram się uzupełniać
wszystkie braki.
Obserwujesz wyniki Czarnych Radom w I lidze?
- Oczywiście, że tak. Mam bardzo dobry kontakt z chłopakami. Gdy
przyjeżdżam do Radomia spotykamy się i dużo rozmawiamy. Dodatkowo mogę powiedzieć, że stronę Czarnych Radom mam w zakładkach ulubionych, na którą też systematycznie wchodzę. Na bieżąco obserwuję wyniki Czarnych Radom i trzymam kciuki za chłopaków w lidze.
Jak wcześniej wspomniałem, trenujesz pod okiem trenera Nawrockiego, który jest również obecnym selekcjonerem Reprezentacji Polski Juniorów. Myślisz o powrocie do gry z orzełkiem?
- Trener Nawrocki ma okazję obserwować mnie na zajęciach i jeżeli uzna, że
zasługuję na występy z orzełkiem na piersi, będę to robił z ogromną
przyjemnością. Miejmy nadzieję, że tak się właśnie stanie.
Nie sposób zapytać, jak czujesz się po czwartkowym debiucie w Lidze Mistrzów oraz, jak zniosłeś przelot samolotem, bo podobno boisz się latać.
- Cieszę się bardzo, że trener Nawrocki dał mi szansę zaprezentowania się na parkiecie. Mecz w Lidze Mistrzów był dla mnie spełnieniem marzeń i nigdy nie sądziłem, że ten sen kiedyś się spełni. Co do lotu samolotem to nie był mój pierwszy raz, jednak jest to dla mnie ogromne przeżycie, ale przede wszystkim ulga przy lądowaniu (uśmiech)
fot. skra.pl