To był całkowicie inny mecz, niż starcie w Katowicach z miejscowym GKS-em. Podopieczni Roberta Prygla i Wojciecha Stępnia chyba przedwcześnie zapisali na swoje konto zwycięstwo, lekceważąc swojego środowego (14 grudnia) rywala. Spotkanie pomiędzy Łuczniczką Bydgoszcz, a Cerrad Czarnymi Radom miało klika "smaczków" oraz "podtekstów". W zespole gospodarzy głównym reżyserem gry jest Patryk Szczurek, który jeszcze przed rokiem bronił barwy WKS-u. Z kolei po stronie Wojskowych zagrał Łukasz Wiese, który swoją przygodę z siatkówką rozpoczynał w Bydgoszczy.
Mecz doskonale rozpoczął się dla gospodarzy. Od samego początku pojedynku prym w ataku po stronie Łuczniczki wiódł Filipiak, którego siatkarze Cerrad Czarnych Radom, długo nie mogli zatrzymać. W premierowej partii gra toczyła się punkt za punkt, jednak w decydującym momencie seta to gospodarze wyszli na trzypunktowe prowadzenie (19:16). Czarni mięli dużo problemów z przyjęciem, czego efektem były nieskuteczne ataki w pierwszym tempie. Już w pierwszym secie, duże problemy ze skończeniem piłek miał Bołądź, którego zmienił Ziobrowski. Czarni nie dali rady rady wygrać premierowej odsłony, przegrywając (25:18).
W drugim secie, kibice zobaczyli najwięcej walki. Gospodarze szli w tym spotkaniu "jak po swoje", nie zwalniając tempa na zagrywce i przede wszystkim w atakach. Kiedy Łuczniczka objęła prowadzenie (17:14), wszyscy myśleli, że końcówka znów będzie należeć do ekipy z Bydgoszczy. Cerrad Czarni Radom nie zamierzali jednak składać broni i walczyli do ostatniej piłki w tej partii. Po autowym ataku Fornala kibice w hali sportowej Łuczniczka, wierzyli że ich zespół zaraz obejmie prowadzenie 2:0 w setach (24:22). Kiedy jednak gospodarze zepsuli serwis, a Smith w pojedynkę zablokował Nowakowskiego, rozpoczęła się gra na przewagi (24:24). Walkę nerwów lepiej wytrzymali radomianie, którzy po potrójnym bloku Kędzierskiego, Kohuta i Żalińskiego wyrównali stan meczu, wygrywając drugiego seta (30:32).
Po krótkiej przerwie wróciły ponownie błędy WKS-u. Łuczniczka skutecznie wykorzystywała każde potknięcie zawodników Roberta Prygla i podobnie jak w pierwszej partii, odniosła przekonujące zwycięstwo, wygrywając trzecią odsłonę aż (25:14). W czwartej partii Robert Prygiel postawił wszystko na jedną kartkę, zdejmując swoich nominalnych atakujących. Na pozycji atakującego od tego momentu spotkania zameldował się wychowanek klubu z Bydgoszczy - Łukasz Wiese. Zmiana była bardzo ryzykowana, ale kto nie ryzykuje ten "nie pije szampana". Jak się później okazało, ta decyzja była strzałem w dziesiątkę!
WKS wygrał w fantastycznym stylu czwartego seta (25:17), a o wszystkim zadecydować musiała piąta partia spotkania. Lepiej tie-breaka rozpoczęli gospodarze, którzy objęli prowadzenie (7:5). Siatkarze Roberta Prygla na ten wieczór przygotowali jednak swój scenariusz wydarzeń. Ciężar gry na swoje barki wziął kapitan Wojskowych - Żaliński, który w decydujących momentach, zdobywał bezcenne punkty dla swojego zespołu. Drużyna z Radomia wygrała piątą partię (15:11) i sięgnął po siódmy trium w rozgrywkach PlusLigi!
Łuczniczka Bydgoszcz - Cerrad Czarni Radom 2:3 (25:18, 30:32, 25:14, 17:25, 11:15)
MVP: Wojciech Żaliński (Cerrad Czarni Radom)
Łuczniczka Bydgoszcz: Nowakowski (6), Rohnka (12), Yudin (12), Filipiak (21), Szczurek (6), Sacharewicz (9), Czunkiewicz (libero) oraz Jurkiewicz (1), Sieńko, Gromadowski (1), Bobrowski
Cerrad Czarni Radom: Bołądź (7), Żaliński (24), Kędzierski (1), Kohut (6), Smith (8), Fornal (13), Watten (libero) oraz (Filipowicz (libero), Ostrowski (6), Wiese (7), Ziobrowski (3), Gonciarz
