Jest wychowankiem Czarnych Radom, z którym sięgał m.in po wicemistrzostwo Polski kadetów i mistrzostwo Polski juniorów. W zeszłym sezonie wywalczył wraz z "Wojskowymi" awans do I ligi. W obecnych rozgrywkach zagrał w każdym ligowym spotkaniu i jest jednym z najlepszych przyjmujących w naszym zespole. Zapraszamy do przeczytania ciekawego wywiadu z libero drużyny Czarnych Radom - Pawłem Filipowiczem. Rozmawiał Adam Kurasiewicz.
Na zdjęciu żywo reagujący po każdym zdobytym punkcie, libero Czarnych Radom - Paweł Filipowicz.
(fot. Szymon Wykrota)
W tym sezonie nie mieliśmy jeszcze
okazji z Tobą dłużej porozmawiać. W zeszłym sezonie o miejsce w składzie
rywalizowałeś z Pawłem Bilińskim. Teraz śmiało możemy powiedzieć, że na stałe zadomowiłeś się w pierwszym składzie Czarnych
Radom.
Paweł Filipowicz ( RCS Czarni Radom): Rywalizacja z Pawłem Bilińskim na pewno wpływała na mnie motywująco.
"Bili" wprowadzał wiele doświadczenia i spokoju, mogłem brać z niego
przykład i wpatrując się w jego zachowania boiskowe podnosić swoje
umiejętności. Starałem się jak najwięcej wynieść z tej rywalizacji i
dzięki temu, jak najwięcej dać swojemu zespołowi. Teraz trenerzy dali mi
szansę, którą staram się jak najlepiej wykorzystać i myślę, że nie
zawiodę oczekiwań zarówno swoich, jak i kibiców oraz trenerów.
W tym sezonie zagrałeś w każdym meczu ligowym. Twój
rywal na pozycji libero - Rafał Pszenny, głównie występował w meczach
pucharowych. Jednak z Kędzierzynem-Koźle, trener dał również i Tobie
szansę gry z tak utytułowanym przeciwnikiem. Czym dla Ciebie był mecz z
ZAKSĄ?
- Przede wszystkim lekcją gry w siatkówkę. ZAKSA tak na prawdę do momentu,
gdy nie miała zapewnionego awansu grała na takim poziomie sportowym, na
jaki my nie byliśmy wstanie wskoczyć. Drużyna, która aktualnie prowadzi w
rozgrywkach Plusligii pokazała nam jak daleko jesteśmy od choćby
minimalnego zbliżenia się do nich, jak wiele pracy jest przed nami.
Samo zagranie z tak wielkim i klasowym zespołem było niewątpliwie dużym
przeżyciem, bo przecież możliwość obserwowania takich zawodników jak
Rouzier, Fonteles, Ruciak, Zagumny, Gacek, Gladyr, Pilarz czy Wiśniewski
jest przyjemne w telewizorze, to jak to porównać do szansy stanięcia
przed nimi po przeciwnej stronie siatki i sprawdzenia swoich
umiejętności tym bardziej w meczu, którego wygranie dla Kędzierzynian
był rzeczą ważną. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę miał okazję
zagrać z drużyną prezentującą tak dobrą siatkówkę.
Wróćmy teraz do bieżącego sezonu. Drugą rundę ponownie
rozpoczęliście od dwóch zwycięstw, które mimo to nie przyszły tak łatwo.
Z Banimexem wygraliście dopiero po tie-breaku, zaś z Ostrołęką odnieśliście pewne zwycięstwo 3:0. Jak oceniasz rundę
rewanżową w waszym wykonaniu?
- Tak na prawdę runda rewanżowa się dopiero zaczęła. Zdobyliśmy jednak
niezwykle cenne punkty na przeciwnikach z czołówki tabeli pierwszej
ligi, które pozwoliły nam utrzymać wysoką drugą lokatę. Myślę, że
zagraliśmy przyzwoite spotkania, które zasłużenie rozstrzygnęliśmy na
swoją korzyść. Pekpolowi udało nam się zrewanżować za spotkanie, które w
pierwszej rundzie z nimi przegraliśmy w takim samym stosunku.
Zwycięstwa nas na pewno cieszą, nie popadamy jednak w samozachwyt,
będziemy starali się dalej poprawiać jakość naszej gry i punktować w
następnych spotkaniach. Jeśli ktoś widział tabelę rozgrywek pierwszej
ligi może zaobserwować w niej niezwykły ścisk pomiędzy zespołami. Jedno
przegrane spotkanie może daną drużynę wyrzucić z bardzo dobrego miejsca
na bardzo słabe, dlatego też już przygotowujemy się pod kątem kolejnych
spotkań, które przecież są równie ważne jak poprzednie.
Głównie w tym sezonie grasz na
przyjęciu razem z parą Gutkowski - Wachnik. Jednak w skutek ostatniej
kontuzji Kamila, na placu gry w meczu z Ostrołęką w ostatnim secie
zagrałeś obok Radomskiego i Kocika. Z którą parą lepiej Ci się
współpracuje na boisku?
- Miałem okazję trenować i grać w każdym możliwym zestawieniu. Każdy z
moich kolegów ma swoje słabsze strony, jak i lepsze. Nie ma jednak dla
mnie znaczenia z kim będę występował na boisku, zawsze staram się zagrać
jak najlepiej, zostawić na boisku serce i dać jak najwięcej drużynie.
Niewątpliwie kontuzje jakie by one nie były są ciosem dla zespołu, tym
bardziej że urazy ostatnio nas nie omijają bo w ostatnim okresie
mieliśmy sporo problemów personalnych. Mam jednak nadzieję że kontuzja
"Gutka" wpłynie na nas motywująco i będzie dobrze,
jak czyniliśmy to do tej pory. Zarówno Marcin , ''Radom'' jak i reszta
zespołu to zawodnicy, którzy mają wiele boiskowego doświadczenia i
wysokie umiejętności, dlatego też wyrażam przekonanie że jako zespół
jesteśmy wstanie sobie poradzić nawet w momentach, kiedy trener nie ma do
dyspozycji wszystkich zawodników.
Przed Wami teraz wyjazdowy mecz do
ostatniej druzyny w tabeli - Energetyka Jaworzno. Zatem czy będzie
szybko, łatwo i przyjemnie?
- Oczywiście wszyscy by chcieli żebyśmy to spotkanie rozstrzygnęli na
własną korzyść w 3 setach i najlepiej w 50 minut. Każdy z zawodników
podejdzie do tego spotkania poważnie i na 100% swoich możliwości.
Siatkówka to jednak taka dyscyplina, w której zdarzają się niespodzianki,
czy słabsze mecze. Sądzę, że celem dla naszego zespołu w piątkowej
potyczce z Energetykiem są 3 punkty. Nie ważne w jakim stylu odniesiemy
to zwycięstwo i jakim wynikiem setowym ten cel osiągniemy. Takie
spotkania, w których jest się zdecydowanym faworytem gra się bardzo
ciężko. Będziemy starać się utrzymać naszą grę, stosować się do założeń i
dać jak najwięcej z siebie. W Jaworznie główną armatą jest Szymek
Romać, który powinien być kibicom znany z występów w Czarnych w
rozgrywkach młodzieżowych. Wiem, że to zawodnik, który w pojedynkę
potrafi osiągnąć bardzo wiele, dlatego też będziemy starali się go
zatrzymać, co powinno być kluczem do sukcesu.
Za dwa tygodnie zagracie we własnej
hali z lidrem BBTS-em Bielsko-Biała. W pierwszym meczu musieliście
uznać wyższość rywali na ich terenie. Teraz już jesteście inna drużyną,
która lepiej się zna. Zatem będzie rewanż?
- Mecz z BBTS-em to jeden z tych meczów, do których nie trzeba nikogo
specjalnie motywować, dla takich meczów się przecież trenuje i gra w
siatkówkę. Rzeczywiście BBTS ma w swoim składzie wielu uznanych
zawodników. Ten sezon Bielsko-Biała na razie ma bardzo udany. Mimo
wszystko, myślę, że to drużyna, która jest w naszym zasięgu, co za tym
idzie możemy wyjść i walczyć z nimi, jak równy z równym oraz znaleźć
swoje szansę. Uważam, że od czasów meczu w Bielsku-Białej minęło dużo
czasu i zrobiliśmy w tym okresie spory postęp. Zagramy z nimi na swojej
sali, a kibice często potrafią zagrzać zespół do walki. Zapowiada się
więc ciekawe spotkanie, które mam nadzieję uda nam się rozstrzygnąć na
swoją korzyć i zmniejszyć przy tym jakby nie patrzeć dużą stratę do
lidera rozgrywek.
Na początku tego sezonu pytam sportowców jakie mają postanowienia na 2013 rok. Jakie są Twoje noworoczne plany?
- Nie wyznaczyłem sobie żadnych noworocznych postanowień. Mam pewne cele i
założenia, ale takowe postawiłem sobie przed trwającym sezonem. Nie
chcę jednak się nimi dzielić... Wierzę, że uda mi się je zrealizować,
choć przyznam, że miałem już takie momenty, w których wydawały mi się one
niemożliwe do zrealizowania. Wszystko zweryfikuje życie i boisko, jak
zawsze...
Na koniec chciałbym zapytać Ciebie o małą rzecz. Podczas meczy,
treningów, czy rozmowy, większość zawodników mówi do Ciebie "Kevin".
Skąd wziął się dla Ciebie ten pseudonim?
- Oj, to trzeba sięgnąć pamięcią do czasów mojego dzieciństwa, początków
podstawówki. Jeżeli się nie mylę któryś z kolegów z podwórka stwierdził,
że jestem podobny do głównego bohatera amerykańskich komedii ''Kevin
sam w domu'' i ''Kevin sam w Nowym Jorku''. Po pewnym czasie ksywka się
przyjęła. Utrzymała się do teraz, jak widać nikt nie był w stanie
wymyślić nic lepszego... A czy jestem podobny? Hmmm, najlepiej niech
kibice ocenią... (śmiech)
Adam Kurasiewicz (a.kurasiewicz@cozadzien.pl)