
- Na pierwszym obozie reprezentacji Polski rozmawiałem z Kubą Wachnikiem o wielu klubach. On zaproponował mi, żebym przyszedł do Radomia. Lubię wyzwania więc postanowiłem zaryzykować. Nie żałuję tej decyzji.
- W młodzieżowych rozgrywkach klubowych zdobyliście praktycznie wszystko co było do zdobycia. Mimo to nie zdecydowałeś się kontynuować przygody ze sportem w seniorskim zespole Czarnych.
- Oczywiście, zdobyliśmy wiele tytułów w tym klubie. Jestem dumny, że miałem okazję przez trzy lata grać z tymi chłopakami, zarówno w swoim roczniku - 1993 jak również rok i dwa lata starszym. Niestety ostatni sezon był najmniej udanym spośród wszystkich spędzonych w Radomiu. Nie tylko ze względów sportowych.
- No właśnie, pod względem sportowym zdobyliście wicemistrzostwo Polski, co po dwóch mistrzostwach z rzędu mogło wywołać mały niedosyt. Co miałeś jednak na myśli mówiąc o przyczynach pozasportowych?
- Oczywiście, drugie miejsce w Polsce to sukces, natomiast jest ten niedosyt bo na złoto liczyliśmy zarówno my jako drużyna jak i wspaniali kibice. Naprawdę, jeszcze nigdzie nie spotkałem się, żeby na mecze juniorów czy kadetów przychodziło tyle ludzi, którzy tak wspaniale dopingują. Niestety wszystkie miłe wspomnienia przykrywa nieporozumienie z moim odejściem z Czarnych.
- Klub poinformował, że odszedłeś z Czarnych nie informując nikogo o tym. Wydaje się jednak, że z Twojej strony sprawa wygląda nieco inaczej?
- Niestety, opisano mnie jako osobę, która po cichu uciekła z klubu nikogo nie informując a kibice zaczęli się zastanawiać czy poszedłem dla większych pieniędzy. Prowadziłem konkretne rozmowy z Czarnymi lecz dochodziły do mnie słuchy, że inne kluby dopytują się o mnie. Gdy dostałem poważniejsze propozycje chciałem czasu na zastanowienie się i rozważenie ich. Ja w tym czasie przebywałem na obozach reprezentacji Polski, więc nie miałem do tego głowy ani czasu. W moim imieniu z klubem kontaktował się więc mój tato. Gdy on wykonał telefon do prezesa i przekazał mu informację, że odchodzę między innymi na waszej stronie pojawiła się wypowiedź prezesa, który poinformował, że odszedłem bez słowa. Nawiasem mówiąc nie miałem nigdzie zapisanego obowiązku o informowaniu klubu bo klub także nie informował mnie o wielu sprawach a mimo wszystko poprzez ojca uczyniłem to.
- Jaki był więc rzeczywisty powód Twojego odejścia?
- Rzeczywistym powodem było zachowanie prezesa w moim kierunku. Przez te 3 sezony było wiele niemiłych sytuacji a mimo to grałem na maksa w każdym meczu. Nigdy nikomu o tym nie mówiłem, bo nie chciałem robić z siebie "nie wiadomo kogo". Zawsze przyjeżdżałem do Radomia by dawać z siebie wszystko na treningach oraz meczach. Było wiele miłych chwil, zdarzały się jednak także te niemiłe...
- Czy to znaczy, że już przed tym całym "zamieszaniem" z Twoim odejściem z Czarnych miałeś problemy w klubie?
- W trzecim roku w Radomiu grałem bez kontraktu. Do Czarnych też przyszedłem za darmo. Miałem obiecane wiele rzeczy, skończyło się jednak na obiecankach. Teraz gdy już odchodzę, prezes klubu nie umie zachować się z honorem i robi problem z oddaniem mojej karty. Ponadto nie usłyszałem nawet jednego "dziękuję za współpracę". Zostałem na koniec bardzo źle potraktowany a problemy, które teraz wynikły są niepotrzebne. Fajne byłoby sobie podziękować za współpracę w miłych okolicznościach.
- Jak w takim razie wygląda sytuacja z Twoją kartą?
- Jak wspomniałem w ostatnim roku grałem bez kontraktu. Do klubu przekazałem kartę za darmo. Kontrakt wygasł więc klub powinien oddać mi kartę, Niestety jest z tym wiele problemów.
- Jak pomimo nie do końca przyjemnego zakończenia będziesz wspominał Czarnych i ogólnie Radom? Zostawiłeś tutaj kawał serca, poza tym gra tu jeszcze wielu Twoich kolegów z juniorskiego zespołu Czarnych.
- Radom oraz rozgrywki w których uczestniczyłem będę wspominał do końca życia. Były to naprawdę piękne chwile. Te wszystkie złote medale i jeden srebrny... To był jednak tylko jakiś etap mojego życia, który już się skończył.
- Kolejnym będzie Lubin. Co miało decydujący wpływ na wybór akurat tego klubu?
- Cuprum było mocno zainteresowane moją osobą. Dostałem konkretną ofertę i wszystko miałem jasno i przejrzyście przedstawione. Praktycznie wszystko jest tak jak planowałem, ponadto Lubin jest położony od mojego rodzinnego miasta o ok. 30 km, więc można powiedzieć, że wracam w rodzinne strony.
*z Łukaszem Łapszyńskim rozmawiał Wojciech Głód (Czarni.Radom.pl)