
Kamil Gutkowski (RCS Czarni Radom): Nie chce za dużo mówić, na co trener głównie zwracał uwagę, ponieważ musi to zostać w zespole. Mamy swoje problemy, które staramy się na bieżąco poprawiać. Bardzo indywidualnie analizowaliśmy spotkanie z Nysą. Każdy z nas patrzył, gdzie popełnił błędy, bo to nie jest tak, że każdy z nas "przechodzi do porządku dziennego". Wręcz przeciwnie, wyciągamy wnioski, uczymy się i wiemy, że to jest tylko sport i nie każde spotkanie da się wygrać, a ostatni mecz przyjmujemy z dużą pokorą i mocnym postanowieniem poprawy. Aczkolwiek tak jak mówię, gdybyśmy wygrywali mecz za meczem, to bylibyśmy chyba mistrzami olimpijskimi.
Przed Wami teraz daleki, ponad 400km wyjazd do Lubina. Rozegracie w najbliższą sobotę (15 grudnia) mecz z Cuprumem. To spotkanie na pewno nie będzie należeć do najłatwiejszych, gdyż Cuprum udowadnia w tym sezonie, że będzie się liczyć w walce o najwyższe lokaty. Dodatkowym utrudnieniem dla Was, będzie prawdopodobnie hala, która jest podobno bardzo specyficzna.
- Tak, dokładnie. Bardzo nieprzyjemny rywal oraz hala. Mnie osobiście nie udało się tam jeszcze grać, jednak z opinii kolegów z drużyny wiem, że jest to dość nieprzyjemny teren. No cóż, rywal bardzo doświadczony, z bardzo dobrymi zawodnikami w składzie, a dodatkowo będzie grać u siebie. Natomiast do Lubina nie jedziemy na wycieczkę, bo przede wszystkim chcemy udowodnić sobie, że potrafimy grać w siatkówkę oraz że nie można nas lekceważyć.
Po meczu z Cuprumem Lubin, czeka Was pucharowe spotkanie z zespołem z PlusLigi - Lotosem Trefl Gdańsk. Wybiegacie już myślami do tego pojedynku?
- Przede wszystkim skupiamy swoją uwagę na mecz z Lubinem i to jest jak na razie nasz główny cel. Po tym meczu rozegramy spotkanie z Treflem Gdańsk, z którym nie przyjmujemy założenia "co ma być to będzie". My ten mecz możemy wygrać, a Trefl musi, także w tym upatruję naszą szansę i chcemy ten mecz również wygrać. Wiemy na "własnej skórze", jak się gra, będąc w roli murowanego faworyta. Graliśmy przecież m.in z II-ligowymi Tychami i są to naprawdę trudne mecze.
To nie będzie jednak Wasz koniec spotkań przed przerwą świąteczną. Zdążycie rozegrać bowiem, jeszcze jedno spotkanie rundy rewanżowej z Banimexem Będzin. Nie czujecie się już trochę zmęczeni, a w szczególności Ty i Kuba Wachnik? Od długiego czasu gracie w każdym meczu, a w spotkaniu z Nysą zagraliście cały mecz, ponieważ na swojej pozycji nie mieliście zmienników, którzy są kontuzjowani.
- Na pewno ostatnie tygodnie to spore nałożenie się meczy ligowych z pucharowymi, jednak nie jest to końca powód naszej dyspozycji. Każdy z nas jest świadomym zawodnikiem i wie w jakiej jest dyspozycji i wie na co może sobie pozwolić. Jeżeli chodzi o mnie i o Kubę to jesteśmy młodymi zawodnikami, a raczej tylko Kuba, bo ja już jestem trochę "wiekowy" (uśmiech), natomiast tak na prawdę tego zmęczenia nie odczuwamy. Nie mamy, aż tak zmęczonego organizmu, który był "nękany" kontuzjami i myślę, że mecz z Będzinem przed świętami, jest lepszym terminem dla nas, ponieważ po tej krótkiej przerwie nasz organizm w jakimś stopniu na chwilę odzwyczai się od wysiłku, gdzie ciężko jest wrócić do optymalnej dyspozycji. Dodatkowo po tej przerwie na pewno będziemy ciężej trenować, by wrócić do walki o kolejne punkty w lidze, ze "zdwojoną energią".
Wspomniałeś już o świętach. Także jakie masz plany na święta oraz gdzie spędzisz sylwestra?
- Ja święta zawsze spędzam rodzinnie. To już jest tradycja od wielu lat, także spędzam go w gronie najbliższych mi osób w domu. Natomiast jeżeli chodzi o sylwestra, już jest pewne, że spędzę go ze swoją dziewczyną, raczej po za Radomiem.
Adam Kurasiewicz