Po wygranej 3:1 z
Akademikami z Częstochowy, Cerrad Czarni Radom rozegrają w sobotę (7 grudnia) kolejny
ligowy mecz z AZS-em, tym razem olsztyńskim.
W poniedziałkowe popołudnie siatkarze Czarnych odnieśli
kolejne, szóste już zwycięstwo w PlusLidze! Podopieczni trenera Roberta
Prygla pokonali we własnej hali AZS Częstochowa 3:1 i awansowali na
czwartą pozycję w tabeli!
Przed rozpoczęciem sezonu chyba nikt, nawet
w najśmielszych snach, nie liczył na to, że po dziewięciu rozegranych
spotkaniach Czarni - beniaminek PlusLigi - wskoczą do najlepszej czwórki ligi.
Tak się właśnie stało po zwycięstwie nad AZS Częstochowa. Co najważniejsze,
radomianie prezentują się wyśmienicie i miejsce, na którym się aktualnie
znajdują nie jest przypadkowe!
Pojedynek z Akademikami był chyba pierwszym w tym sezonie, kiedy było
można mówić, że to Czarni są faworytem. Goście zajmowali dziewiątą lokatę
z ośmioma punktami i tego dorobku po meczu w Radomiu nie
powiększyli. Spotkanie miało rewelacyjną oprawę, którą zapewnili oczywiście
miejscowi fani. Swoje dołożyli też kibice z Częstochowy, którzy
w 50-osobowej grupie stawili się na sektorze dla gości. Wszystko to
mogli oglądać kibice w całej Polsce za pośrednictwem telewizji Polsat Sport.
Aby myśleć o komplecie punktów, radomianie musieli
podejść do tego spotkania z maksymalną koncentracją. I tak też się
stało. Już po pierwszych kilku akcjach było widać, że gospodarze nie mają
problemu z presją. - Przestrzegałem moich zawodników, że to będzie bardzo
ciężki mecz i taki rzeczywiście był. Oba zespoły walczą w tym sezonie od
pierwszej do ostatniej piłki i teraz było podobnie. Było dużo walki, obron,
wymian. Cieszymy się z trzech zdobytych punktów – powiedział Robert Prygiel,
trener Cerrad Czarnych Radom.
Pierwszą partię radomianie wygrali dość gładko i może trochę
ich to uśpiło. Na początku drugiej goście wypracowali sobie kilka oczek
przewagi, ale radomianom ostatecznie udało się rozstrzygnąć ją na swoją
korzyść. Trzeci set był jedynym, który wygrali goście. Na szczęście Czarni nie
rozpamiętywali długo porażki w tamtej odsłonie i w kolejnej kontrolowali już
boiskowe wydarzenia wygrywając z dużą przewagą.
- Serdeczne gratulacje dla zespołu z Radomia, wygrali
zasłużenie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Czarni są na fali i ten mecz naprawdę
będzie ciężki. Tak też było. My cieszymy się jedynie z momentów naszej dobrej
gry, która przeplatała się jednak z wieloma błędami - podsumował Dawid Murek,
kapitan AZS-u Częstochowa.
Tymczasem już w najbliższą sobotę Czarnych czeka ciężki
wyjazd do Olsztyna. Tamtejszy Indykpol AZS był rewelacją początku sezonu, kiedy
to po pięciu kolejkach miał na swoim koncie cztery zwycięstwa i 12 punktów. W
tym czasie zespół AZS-u pokonał takie zespoły jak Jastrzębski Węgiel czy ZAKSA
Kędzierzyn-Koźle! W szóstej kolejce olsztynianie niespodziewanie przegrali u
siebie 0:3 z Lotos Treflem Gdańsk, a tydzień później na wyjeździe 2:3 z AZS
Częstochowa. W poprzedniej serii gier podopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha
wrócili na zwycięską ścieżkę pokonując BBTS Bielsko-Biała 3:0.
W sobotnim pojedynku ciężko jednoznacznie wskazać faworyta.
Jedno jest pewne - walki, podobnie jak w spotkaniu Czarnych z Częstochową, nie powinno
zabraknąć! Początek meczu Indykpol AZS Olsztyn - Cerrad Czarni Radom w sobotę 7
grudnia o godz. 17 w hali Urania w Olsztynie.