
Od początku spotkania przyjezdni byli ustawieni defensywnie i to Broń rozgrywała akcje w ataku pozycyjnym. Nie przynosiło to jednak wymiernych efektów. W 29 minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Mariusz Marczak. Piłka powędrowała wprost na głowę Damiana Sałka, który skierował ją do siatki. Chwilę później gospodarze powinni prowadzić 2:0, ale z najbliższej odległości do bramki nie trafił Paweł Ankurowski. Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się na gospodarzach w 38 minucie. Świetnym strzałem z rzutu wolnego z 19 metrów popisał się Marcin Pękała. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki.
Po przerwie obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Optyczną przewagę mieli gospodarze, ale niewiele z niej wynikało. Co więcej, po dwóch indywidualnych błędach mogli stracić bramkę. Tak się jednak nie stało, a w 73 minucie swoimi umiejętnościami indywidualnymi popisał się Marczak, który przepięknym strzałem z dystansu wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Ten sam zawodnik dobił rywali w doliczonym czasie gry, kiedy to przyjął piłkę na klatkę piersiową i z wielkim spokojem, strzałem nogą pokonał Jakuba Pasińskiego.
Broń Radom - Zawisza Rzgów 3:1 (1:1)
Bramki: Sałek 29', Marczak 73', 90+1'
Marek Chojnacki (trener Zawiszy Rzgów): W tym spotkaniu decydowały szczegóły, Broń okazała się lepsza, a przede wszystkim skuteczniejsza i dlatego wygrała. Mieliśmy swoje szanse, gospodarze również. Byli oni jednak dużo bardziej skuteczni. Optyczną przewagę mieli radomianie, lepiej operowali piłką. My mamy taki a nie inny zespół i musimy szukać swojej szansy szczególnie przy stałych fragmentach gry i w kontratakach. Kilka razy się udało, zabrakło jednak skuteczności. Broń wygrała zasłużenie, w przekroju całego spotkania była zespołem lepszym i przede wszystkim skuteczniejszym.
Tomasz Dziubiński (trener Broni Radom): Spodziewałem się, że przeciwnicy będą grali na naszym stadionie defensywnie. W 29 minucie otworzyliśmy wynik, później mieliśmy stuprocentową sytuację Pawła Ankurowskiego na 2:0 i gdybyśmy to strzelili, byłoby praktycznie po meczu. Po rzucie wolnym i pięknym strzale przeciwnika był remis 1:1. W drugiej połowie musieliśmy grać w ataku pozycyjnym. Mariusz Marczak przepięknym strzałem zdobył bramkę na 2:1, a ostatni gol był konsekwencją tego, że rywale rzucili się do przodu i chcieli wyrównać. Najważniejsze dla nas są trzy punkty.
Michał Nowak (m.nowak@cozadzien.pl) / fot. Szymon Wykrota