Galeria zdjęć - TUTAJ

W składzie drużyny prowadzonej przez trenera Tomasza Dziubińskiego zabrakło dwóch zawodników. Z powodu kontuzji nie mogli zagrać Tomasz Bartosiak oraz Tunezyjczyk Wajih Bouhniba.
Te absencje nie wpłynęły jednak na dyspozycję radomskiego zespołu. W mecz lepiej "weszli" rywale Broni. W pierwszych minutach mieli sporą przewagę, ale poza rzutami rożnymi nic z niej nie wynikało. Po kilku minutach do głosu doszła ekipa z Plant. Radomianie z minuty na minutę poczynali sobie coraz lepiej i otworzyli wynik w 17 minucie. Ładnym płaskim strzałem z około 15 metrów piłkę do siatki wpakował Mariusz Marczak. Były zawodnik Radomiaka zaliczył świetny występ w tym spotkaniu co rusz obdzielając swoich kolegów świetnymi podaniami. Można powiedzieć, że był prawdziwym reżyserem gry, a do tego dołożył jeszcze kolejne gole. W 25 minucie Broń mogła podwyższyć, ale po ładnej akcji całego zespołu, kilku dokładnych, szybkich podaniach Ajibola Oshikoya uderzył ponad poprzeczką. Jednak chwilę później było już 2:0. Rzut wolny wykonywał Marczak i posłał futbolówkę w pole karne. Bierną postawę defensywy Łysicy wykorzystał Damian Sałek, który przyjął piłkę, obrócił się i pokonał golkipera rywali. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Początek drugiej części gry, podobnie jak kilkanaście pierwszych minut meczu należał do ekipy z Bodzentyna. Zaledwie trzy minuty po wznowieniu gry Mirosław Kalista strzałem po ziemi pokonał Norberta Wnukowskiego. Animuszu wystarczyło Łysicy jednak na zaledwie kilka minut. Potem inicjatywę przejęli radomianie. W 54 minucie Marczak uruchomił podaniem z głębi pola Jakuba Chrzanowskiego, ten minął zwodem bramkarza, ale uderzył w słupek. Trzy minuty później sytuacja się powtórzyła i raz jeszcze napastnik Broni obił słupek bramki. W 62 minucie radomianie zdobyli gola, ale Damian Sałek był na spalonym. Kilka chwil później na 18 metrze faulowany był Przemysław Wicik. Do piłki stojącej podszedł Marczak i uderzył bardzo precyzyjnie mimo siedmioosobowego muru rywali podwyższając na 3:1. Radomianie mieli jeszcze kilka sytuacji, a kolejnego gola zdobył Marczak. W 90 minucie z własnego pola karnego daleką piłkę posłał Mikołaj Skórnicki, przyjął ją wspomniany Marczak i ze spokojem ustalił wynik spotkania.
- Następne zwycięstwo, które cieszy i coraz lepsza gra zespołu. Szczególnie na wyróżnienie zasługuje profesorska gra Mariusza Marczka, który udowodnił, że nie na darmo się o niego tak długo staraliśmy - powiedział trener Broni Tomasz Dziubiński.
Po meczu szkoleniowiec Broni poinformował, że w zespole prawdopodobnie pozostaną Amerykański bramkarz Kevin McMullen i Nigeryjczyk Ajibola Oshikoya. W klubie oczekują także na certyfikat Tunezyjczyka Wajiha Bouhniby.
Broń Radom - Łysica Bodzentyn 4:1 (2:0)
Bramki: Marczak 17', 68', 90' Sałek 29' - Kalista 48'
Broń: McMullen - Wichucki, Skórnicki, Gorczyca, Rdzanek, Noheem, Oshikoya, Sałek, Leśniewski, Marczak, Chrzanowski oraz Wnukowski, Prasek - Budziński, Wicik, Pełka, Nogaj, Modzelewski, Midziołek
Michał Nowak (m.nowak@cozadzien.pl)