Choć Broniarze nie przegrali już od pięciu kolejek, odkąd zespół przejął Dariusz Różański, sobotni pojedynek nie będzie spacerkiem. Legia w tabeli zajmuje 4 miejsce, tracąc tylko kilka "oczek" do lidera, i wciąż ma duże szanse na awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Broń natomiast na tę chwilę znajduje się w strefie spadkowej i tylko niespodziewana decyzja związkowców mogłaby tę sytuację zmienić.
Nigdy nie jest pewne, w jakim ustawieniu i składzie pojawią się na placu gry Legioniści. Być może i tym razem nawet w pierwszej jedenastce pojawią się zawodnicy z ekstraklasowej ekipy, która niedawno zdobyła Puchar Polski.
W ekipie z Radomia na pewno nie zagra Kamil Czarnecki, który musi pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek. To duże osłabienie, biorąc pod uwagę, że bramkostrzelny napastnik od początku rundy wiosennej wybiega w pierwszym składzie. Pod znakiem zapytania stoi także występ Daijiego Kimury, zdobywcy pierwszego gola w ostatnim spotkaniu z Energią.
Jesienią Broń przegrała z juniorami z Warszawy 0:2, grając przez całe spotkanie w osłabieniu (po faulu Mateusza Matrackiego w 20 sekundzie - przyp. red.). Warto także wspomnieć w ramach ciekawostki, że sobotni mecz poprowadzi arbiter z Radomia, Michał Borkowski.