
Na blisko 350 stronach Guy opowiada nam o tym, co zaobserwował w trakcie swojego rocznego pobytu w stolicy Izraela, gdzie przebywał wraz z żoną, która wykonywała tam swoje obowiązki w ramach współpracy z organizacją Lekarze bez Granic. Tymczasem nasz bohater zajmował się dwójką małych dzieci, podejmował nieudane próby rysowania, a przez większość czasu podróżował i poznawał miasto pełne blokowisk, sklepów, betonowych ścian, świątyń i wysypisk - miejsce, w którym spotykają się ze sobą różne religie, a nad modlącymi się mieszkańcami stale stoją nastoletni żołnierze z karabinami.
Cała historia została podzielona na wiele krótszych i dłuższych rozdziałów, czasem cynicznych, czasem bardziej poważnych, ale nigdy nie przytłaczających, opowiedzianych z charakterystycznym dla Delisle'a lekkim poczuciem humoru. Guy obserwuje także życie codzienne pracowników organizacji humanitarnych i dziennikarzy. Z początku myśli, że tamtejsza kultura jest mu w miarę znana, tymczasem co krok spotyka się z czymś nowym, a często także i niezrozumiałym. A jednak jako czujny, choć nieco naiwny obserwator (dzięki czemu łatwiej się z nim utożsamiać zwykłemu czytelnikowi), nie boi się zadawać pytań i konfrontować swojego światopoglądu na podstawie nowych doświadczeń i rozmów z napotkanymi mieszkańcami miasta.
Bez dwóch zdań jest to najlepszy komiks w dorobku autora, najdłuższy i - patrząc przez pryzmat poprzednich - najdojrzalszy. Dojrzała w nim nie tylko narracja, ale też i kreska - bardziej szczegółowa, lecz nadal charakterystycznie minimalistyczna i schludna, wzbogacona o przyjemne odcienie ciepłego brązu i szarości. Dla fanów poprzednich dzienników jest to pozycja obowiązkowa, a dla wszystkich innych, zwłaszcza ciekawych konfliktu pomiędzy Izraelczykami a Palestyńczykami, pozycja godna zainteresowania, którą z dumą można trzymać na półce.
„Kroniki Jerozolimskie” Wyd. Kultura Gniewu [luty 2014]; scenariusz/rysunki: Guy Delisle; kolor: Lucie Firoud, Guy Delisle; tłumacz.: Katarzyna Koła; liczba stron: 336; cena: 74,90 zł.