25-letni Michał N., lubi szybką jazdę i chętnie chwali się tym na
Facebooku. Wrzuca m.in. zdjęcie, kiedy na liczniku ma prawie 240
km/godz. i komentuje: "4 osoby, pełny bagażnik, lepiej niż katalogowo". W
kwietniu 2012 r. pochwalił się odzyskaniem prawa jazdy, a w
komentarzach koledzy gratulowali mu odwagi. Po odbiór dokumentu pojechał
swoim bmw X5.
Na YouTube Michał N. wrzucił film, jak ściga się na ulicach miasta z
prędkością do 250 km/godz. Jest też fotografia dwóch sportowych
samochodów. Z opisu wynika, że jeden należy do Michała N., drugi do
głośnego pirata Roberta N., zwanego "Frog" (nagrał filmik z szalonym
rajdem po ulicach Warszawy). Michał N. publikuje też zdjęcie, jak siedzi
w radiowozie. Chwali się: "Nie zdążyli mnie nagrać, stanąłem na stacji
po paliwo i zobaczyli, że stoję. Pies z fajną suką, złożyłem życzenia,
dostałem tylko za wyprzedzanie z prawej, bo podobno nie można".
To niejedyna sytuacja, kiedy 25-latek miał do czynienia z
policją. - Zatrzymujemy go średnio dwa razy w miesiącu - opowiada
Justyna Leszczyńska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w
Radomiu.
Wylicza: znacznie przekracza prędkość, nie ustępuje pierwszeństwa,
wyprzedza na przejściach, powoduje kolizje. Policjanci nie poprzestają
na mandatach - pięć razy za wykroczenia zatrzymywali mu prawo jazdy i
kierowali wniosek o ukaranie do sądu. - Kolejne cztery razy
zatrzymywaliśmy mu prawo jazdy za przekroczenie dopuszczalnej liczby
punktów karnych i kierowaliśmy wniosek o sprawdzenie kwalifikacji -
dodaje Leszczyńska. Żeby je odzyskać, Michał N. za każdym razem musiał
ponownie zdać egzamin na prawo jazdy.
Ostatnio było tak
na początku 2014 r. - Wyprzedzał na przejściach dla pieszych i nie
zatrzymał się do kontroli. Po pościgu policjanci zatrzymali mu prawo
jazdy - relacjonuje Leszczyńska.
Kara? Co to za kara?
Michał N. brakiem prawa jazdy w ogóle się nie przejął. Jeździł
dalej, a 18 lipca spowodował wypadek. - Po godz. 18 w kierunku centrum
jechało bmw, które prowadził 25-latek. Kierowca wyprzedzał na trzeciego i
doprowadził do zderzenia z daewoo lanosem, który wyjeżdżał ze stacji
paliw, oraz jadącym z naprzeciwka lexusem. Do szpitala zostały
przewiezione trzy osoby. Wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi,
natomiast 25-letni kierowca bmw nie miał uprawnień do prowadzenia
pojazdów - opowiada rzeczniczka KMP. Po wypadku Leszczyńska informowała,
że sprawą kierowcy, który spowodował wypadek, prowadząc bez uprawnień,
zajęli się policjanci z referatu ds. wykroczeń i przestępstw w ruchu
drogowym. Mieli oni wyjaśnić okoliczności i zebrać dokumentację.
Zaczęło się w 2009 r. Policjanci zatrzymali Michała N. i za
spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym skierowali
sprawę do radomskiego sądu. Pirat dostał 1000 zł grzywny i
sześciomiesięczny zakaz prowadzenia pojazdów.
Po krótkim
czasie Michał N. stanął przed sądem w Nowym Dworze Mazowieckim za
prowadzenie pojazdu pomimo sądowego zakazu. Dostał 2000 zł grzywny. Za
spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym tylko w 2011 r.
sąd skazywał Michała N. trzykrotnie - kolejno na 700, 900 i 600 zł
grzywny. Za trzecim razem 25-latek dostał też półroczny zakaz
prowadzenia pojazdów. Znów powtórzyła się sytuacja sprzed kilkunastu
miesięcy - policja szybko zatrzymała Michała N. za kierownicą. Wyrok?
Choć prowadzenie samochodu pomimo zakazu to przestępstwo, Michał N.
popełnił je nie po raz pierwszy, a Kodeks karny przewiduje za to karę
więzienia do trzech lat, to sąd w Radomiu uznał, że wystarczająca będzie
grzywna - 300 zł.
Potem znów był wyrok w 2013 r. - 300
zł grzywny za przekroczenie prędkości. Ostatni zapadł 31 lipca. Za
wykroczenia popełnione na początku roku 25-latek ma zapłacić 1000 zł
kary, ale sąd nie zatrzymał mu prawa jazdy. Michał N. pochodzi z bogatej
rodziny. Jego
rodzice prowadzą sklepy z odzieżą damską w Radomiu i
Warszawie,
są współwłaścicielami firmy zajmującej się zarządzaniem
nieruchomościami. Zapłata grzywien to dla niego żaden problem. Joanna
Kaczmarek-Kęsik, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Radomiu, mówi, że sąd
bierze pod uwagę okoliczności każdej sprawy. - Wymierzone kary są zgodne
z Kodeksem wykroczeń - mówi krótko.
W Skandynawii jest lepiej
Karol Szwalbe, komendant radomskiej policji, wyroków sądu
komentować nie chce. Ale przyznaje, że kary, które mogą nakładać
policjanci, czasem są niewystarczające.
- Musimy działać
zgodnie z obowiązującymi przepisami. Kwoty mandatów dla wielu kierowców
są nieznaczące - mówi. Maksymalny mandat, jaki można dostać od
drogówki, to 1000 zł, ale tylko w przypadku popełnienia szeregu
wykroczeń. Za jedno najwyższa kara to 500 zł. - Dla wielu dobrze
sytuowanych kierowców taka kwota to żaden problem - rozkłada ręce
Szwalbe. Komendant twierdzi, że policjantom pomogłaby zmiana przepisów
na podobne do tych, które obowiązują w krajach skandynawskich.
W Norwegii np. za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o
więcej niż 25 km/godz. kierowca z automatu traci prawo jazdy. Im
szybciej jedziemy, tym dłużej będziemy musieli się obejść bez prawa
jazdy. W Polsce zatrzymanie dokumentu to decyzja policjanta, ale o tym,
czy była ona słuszna, decyduje jeszcze sąd. Może orzec o utracie
uprawnień do kierowania, ale może też zwrócić dokument kierowcy.
- Dobrym pomysłem jest rozwiązanie fińskie, gdzie wysokość
mandatu to określony procent dochodów. Wtedy grzywna jest dotkliwa dla
każdego - tłumaczy Karol Szwalbe. Michał N. nie chciał z nami rozmawiać.