Air Show to dla MZDiK wyzwanie logistyczne, stąd też przygotowania do jego obsługi trwały już od kilku miesięcy. - Mamy jednak nadzieję, że udało się nam się sprostać temu zadaniu - mówi Dariusz Dębski, rzecznik MZDiK. - Wiadomo, że kiedy trzeba przewieźć tam i z powrotem kilkadziesiąt tysięcy ludzi, to tłoku w autobusach raczej nie da się uniknąć. Pojazdy jeździły jednak na tyle często, że jeżeli ktoś nawet nie zabrał się do jednego wozu, to już za chwilę przyjeżdżał kolejny, jadący w tym samym kierunku.
Obaj przewoźnicy, czyli Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Radomiu oraz spółka Michalczewski wysłali niemalże wszystkie swoje autobusy na trasy. Aby jak najwięcej pojazdów mogło kursować w okolicach lotniska, musieli trochę ucierpieć radomianie niezainteresowani pokazami.
Łącznie z autobusami rezerwowymi, wykonującymi dodatkowe kursy, w ten weekend jeździło po Radomiu około 170 pojazdów komunikacji miejskiej. W niedzielę na linię P2 wyjechał nawet jedyny zachowany w Radomiu Ikarus 280.26. W obydwa dni - ze względu na to, że widzowie opuszczali lotnisko jeszcze nawet po zmroku – zapadła decyzja o wydłużeniu okresu kursowania autobusów w tym rejonie do około godziny 21:00. Chodziło o to, aby ostatni pasażerowie mogli jeszcze wrócić do dworca i na parkingi.
Przed lotniczym świętem MZDiK starał się docierać z informacjami o funkcjonowaniu radomskiej komunikacji miejskiej do jak największego grona zainteresowanych pasażerów. Mapki tras linii i komunikaty o ich kursowaniu były nie tylko stronie internetowej, ale również w wielu innych źródłach. Oprócz tego, na przystankach w pobliżu dworców i największych parkingów zostały rozwieszone komunikaty o tym, jakimi autobusami można dotrzeć na lotnisko z danego miejsca. Wykorzystano też do tego celu tablice Systemu Dynamicznej Informacji Pasażerskiej. Najważniejsze informacje dla podróżnych były również umieszczone w infokioskach znajdujących się w biletomatach.
Podczas dwudniowych pokazów Air Show dyżury pełniło prawie 40 pracowników MZDiK. Obserwowali frekwencję w autobusach, decydowali o wysyłaniu dodatkowych autobusów na trasy, kontrolowali tymczasowe oznakowanie ulic i sprzedawali bilety komunikacji miejskiej. Uczestniczyli także w pracach Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
KS /fot. cozadzien.pl