Na początku stycznia wiceprezydent Konrad Frysztak podjął decyzję o wstrzymaniu wycinek drzew, które miał w najbliższych tygodniach przeprowadzić Zakład Usług Komunalnych w Radomiu.
- Wycinki spotykały się z protestami ze strony mieszkańców. Uznaliśmy, że na razie trzeba przerwać ten proces, tym bardziej, że jeszcze w 2014 roku wydano zgodę na usunięcie około 170 drzew, w tym 95 w Parku Planty oraz 55 w Parku Kościuszki. Chcemy dokładnie sprawdzić, czy faktycznie kolejne wycinki są konieczne, bowiem te ogrody zostały niedawno zrewitalizowane i wycinki były już tam przeprowadzane - stwierdził wiceprezydent Konrad Frysztak.
O tym, czy faktycznie usunięcie drzew jest niezbędne zadecydują wyniki kontroli, którą magistrat cały czas prowadzi w ZUK. Jeśli chodzi o sam sposób wydawania zezwoleń na wycinkę, to zależy on od tego, kto ma pod swoją opieką dany teren. Jeśli np. chodzi o zabytkowe parki, to decyzje podejmuje Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków.
- Natomiast w przypadku nieruchomości należących do gminy, to Samorządowe Kolegium Odwoławcze wskazuje organ, który wydaje pozwolenia. Chodzi tu przede wszystkim o to, aby nie być sędzią we własnej sprawie. W przypadku wycinek w Radomiu decyzje często wydawały Urzędy Gminy w Jedlińsku i Kowali - wyjaśniła Grażyna Krugły, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego w Radomiu.
W 2014 roku ZUK usunął w Radomiu 337 drzew. Najczęściej były wycinane topole oraz klony jesionolistne. Tylko pod koniec zeszłego roku wycinano drzewa na placu Ołdakowskiego, na Obozisku, przy ul. Narutowicza, na skwerze WiN-u przy dworcu PKP.
- Te gatunki drzew często nazywane są miejskimi chwastami. Gdy osiągną określone rozmiary, łamią się i usychają. Ponadto ich systemy korzeniowe nie pozwalają innym roślinom na prawidłowy rozwój oraz niszczą podziemne sieci kanalizacyjne - dodała dyrektor Krugły.
Przypomnijmy, że za każdym razem, gdy była prowadzona wycinka drzew, przedstawiciele ZUK podkreślali, że mają ważne pozwolenia wydane przez konkretny urząd, a usunięcie roślin było konieczne ze względu na ich fatalny stan i bezpieczeństwo spacerowiczów. Na miejsca usuniętych drzew pojawiły się lub mają się pojawiać nowe sadzonki szlachetnych gatunków.