Pana ojciec był zawodowym siatkarzem, starszy brat też gra w siatkówkę. Czy to znaczy, że od początku był pan na ten sport skazany?
- Do uprawiania sportu nikt mnie nie zmuszał. Tata zawsze powtarzał, że nie muszę być siatkarzem; mogę uprawiać taki sport, jaki chcę. Jako dziecko grałem w piłkę nożną, koszykówkę i siatkówkę. W piątej klasie podstawówki zdecydowałem jednak, że moją dyscypliną będzie siatka. Ta decyzja bardzo ucieszyła mojego ojca.
Będąc właściwie dzieckiem opuścił pan rodzinne miasto, żeby grać w siatkówkę. Nie żałuje pan?
- Po skończeniu gimnazjum postawiłem na sport. Wyjechałem z Krakowa do Spały, żeby uczyć się w SMS-ie i trenować siatkówkę. Nie ukrywam, że były momenty, w których tęskniłem. Ale z czasem człowiek się przyzwyczaja; zwłaszcza, jeśli pojawia się cel. A żeby zaistnieć w sportowym świecie, trzeba podejmować trudne decyzje. Na pewno ominęły mnie imprezy i normalne liceum, bo w Spale to nie jest normalna szkoła. Byliśmy skoszarowani, były rygorystyczne przepisy, np. w sobotę musieliśmy iść spać o godz. 22, nie było imprez. To było specyficzne życie, ale niczego nie żałuję. Gdybym miał jeszcze raz wybierać, bez wahania ponownie poszedłbym do Spały.
Najlepsze wiadomości video z Radomia znajdziesz na naszym kanale na YouTube - TUTAJ.
Od kilku lat jest pan etatowym członkiem młodzieżowych kadr, z którymi święci pan sukcesy. Jak to wszystko się zaczęło?
- Po zakończeniu gimnazjum trafiłem na pierwsze zgrupowanie reprezentacji i od tamtego czasu jestem w niej regularnie. W tym czasie faktycznie zdobyliśmy wiele medali. Zostaliśmy mistrzami Europy i świata kadetów oraz mistrzami Europy juniorów. W naszym roczniku jest wielu dobrych chłopaków i to przynosi efekt. Jednak nasza wspólna przygoda zakończy się w najbliższe wakacje, kiedy odbędą się mistrzostwa świata juniorów.
A potem zostaje już tylko kadra seniorów.
- Wiadomo, że gra w z orzełkiem na piersi to marzenie każdego młodego sportowca, ale zanim któryś z nas trafi do dorosłej kadry, minie wiele czasu. Oczywiście chciałbym znaleźć się w szerokim składzie reprezentacji, ale chyba jeszcze za wcześnie, bo dopiero wchodzę do dorosłej siatkówki.
Został pan zawodnikiem Cerradu Czarnych Radom. Dlaczego wybrał pan ten klub?
- Kiedy skończyłem naukę w SMS-ie, pojawiło się kilka ofert. W moim wieku nie do końca liczą się pieniądze. Przy wyborze zespołu kierowałem się osobą trenera, a także szansami na grę. Wybrałem Radom i nie żałuję. Bo potrafiłem przekonać do siebie Roberta Prygla. On mi zaufał i od początku sezonu dostaję wiele czasu na parkiecie. Zdobywam doświadczenie, a to dla mnie kluczowe.
Jak podoba się panu nasze miasto?
- Jest trochę ponure. Byłem na rynku, w centrum i kilku innych miejscach. Ładnie, ale trochę brakuje ludzi. Jestem z Krakowa; tam wieczorem nie da się przejść przez rynek, bo są tłumy. Ale ostatnio widziałem tunel świetlny, który mi się bardzo spodobał. A w Radomiu lubię też atmosferę na meczach, to niesamowite, że na nasze spotkania przychodzą takie tłumy. Gra w takich warunkach robi niesamowite wrażenie.
Na mecze siatkówki przychodzą młode dziewczyny, które piszczą na pana widok. Pewnie wszystkie zastanawiają się, czy ma pan dziewczynę?
- Nie mam dziewczyny. Ale miło mi słyszeć, że dziewczyny chcą przychodzić na sport. Nieważne, czy oglądają mecz, czy patrzą na zawodników. Ważne jest to, że w taki sposób spędzają czas, a nie złych rzeczach, których w dzisiejszych czasach jest bardzo wiele.
Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.