Spędził w barwach Czarnych Radom dwa lata. W sezonie 2011/2012 wraz z drużyną "Wojskowych" wywalczył upragniony awans na zaplecze PlusLigi. Po zakończonych rozgrywkach przeszedł jednak do II-ligowego klubu KS Milicz, z którym w tym sezonie również wywalczył awans do I ligi. O kim mowa? Oczywiście o Grzegorzu Surmie, z którym udało nam się porozmawiać. O grze w Czarnych Radom, wspaniałym dopingu kibiców "Wojskowych" oraz ostatnim sezonie w klubie KS Miliczu, opowiedział w rozmowie z Adamem Kurasiewiczem.
Na zdjęciu na pierwszym planie od lewej strony Grzegorz Surma, w barwach Czarnych Radom w sezonie 2011/2012.
Po zeszło rocznym awansie do I ligi z Czarnymi Radom, przeszedłeś do zespołu KS Milicz, z którym również sięgnąłeś po awans do I ligi. Zatem za Tobą kolejny bardzo długi, pełen emocji oraz zakończony ogromnym sukcesem sezon.
Grzegorz Surma (KS Milicz): Dokładnie tak. Był to kolejny, przede wszystkim bardzo długi sezon,
który jak wspomniałeś obfitował w wiele emocji. Efekt końcowy cieszy tym
bardziej, iż w przeciągu tych dziesięciu miesięcy chwile piękne i
radosne przeplatały się z tymi zdecydowanie mniej kolorowymi. Od okresu
przygotowawczego jako zupełnie nowo zbudowany zespół wykonaliśmy ogrom
pracy, który niewątpliwie zaprocentował i był widoczny z meczu na mecz
coraz to wyraźniej. Efektem tego osiągnęliśmy wyznaczony przed sezonem
cel, którym był awans do pierwszej ligi. Co czuje się w takim momencie -
nie muszę chyba Tobie mówić, a raczej przypominać.. Osobiście jestem
bardzo usatysfakcjonowany z osiągniętego wyniku, jak i całego sezonu. W
dobrym humorze mogę spokojnie zacząć myśleć o zasłużonym odpoczynku, a
także o zbliżających się wakacjach.
Nie mieliście do końca tak łatwo. W turnieju Mistrzów, w którym awansowały dwa zespoły do I ligi, musieliście liczyć nie tylko na siebie, ale również na potknięcia rywali.
- System rozgrywania meczów i ich punktacji w "turnieju mistrzów" jest
bardzo specyficzny i czasem nieprzewidywalny. Potwierdzenie było w tym roku bez wątpienia. Po dwóch dniach turnieju żaden z
zespołów nie mógł być pewien awansu, żaden również z rywalizacji nie
odpadł. Wyniki poprzedzające niedzielne spotkania nie dawały również
szansy ułożenia się żadnej drużynie pod względem wyniku, tak więc każdy
musiał walczyć o awans do samego końca. Myślę że przebieg całego
turnieju świadczył o tym, jak wyrównane zespoły grały o awans.
Bezapelacyjnie najlepsza okazała się Avia Świdnik, która potwierdziła w
tym turnieju swoją solidność, wygrywając wszystkie trzy mecze. Po
piątkowym meczu z Tychami, który przynajmniej w teorii powinniśmy
dociągnąć z pozytywnym dla nas wynikiem prowadząc już 2:1 w setach i
dosyć wyraźnie w czwartym, przytrafił się moment dekoncentracji, który
jak się później okazało mógł być momentem bardzo kosztownym. W niedziele
jednak dostaliśmy jeszcze jedną szansę, której nie mogliśmy już nie
wykorzystać. Wyszliśmy na boisko bardzo zmotywowani i dobrze
przygotowani mentalnie, dzięki czemu w najważniejszym meczu
udowodniliśmy swoją wartość, wyraźnie pokonując zespół z Krakowa bez
straty seta. W dniu dzisiejszym mogę powiedzieć, że bardzo cieszę się z
tego jak ten turniej wyglądał. Dzięki temu sukces smakował jeszcze
lepiej (uśmiech).
W trakcie sezonu, a dokładniej przed decydującymi meczami o awans, nastąpiła u Was zmiana szkoleniowca. Dominik Kwapisiewicz zastąpił na miejscu pierwszego trenera Krzysztofa Jańczaka. Jak widać, zmiana dała pożądane skutki.
- Trener Kwapisiewicz przyszedł do klubu w trudnym momencie. Bardzo krótki
czas do meczy fazy play off uniemożliwił wprowadzenie większych zmian w
pracy zespołu, a na pewno w tym momencie były by to zmiany bardzo
ryzykowne. Trener potrafił jednak utrzymać motywacje oraz jakość pracy w
okresie, który nie jawił się różowymi barwami. Przygotował nas bardzo
dobrze taktycznie do każdego kolejnego meczu, dzięki czemu w efekcie
mogliśmy cieszyć się z awansu do I ligi. Należy jednak podkreślić, iż
zespół praktycznie od zera zbudował Trener Jańczak, z którym świetnie
przepracowaliśmy cały okres przygotowawczy oraz cały sezon zasadniczy, z
równie świetnymi wynikami. Awans do I ligi klubu KS Milicz to w bardzo
dużym stopniu również jego zasługa.
Teraz przygotowujecie się do I ligi. Zapewne załatwiana jest cała dokumentacja oraz budowany budżet na przyszły sezon. Grzegorz Surma pozostaje w Miliczu, czy jednak szuka nowych wyzwań, w nowym klubie?
- Zgadza się. Przed klubem stoi nie lada wyzwanie. Awans sportowy to
jedno, zostaje jeszcze przygotowanie organizacyjne klubu do I ligi.
Wierzę jednak że działacze pójdą śladem zawodników i klub KS Milicz
będzie mógł spokojnie występować na zapleczu Plus Ligi w przyszłym roku.
Co do mojej przyszłości to na dzień dzisiejszy nie mogę udzielić takiej
informacji. Myślę że w przeciągu najbliższych kliku dni wszystko może
stać się jasne.
Nie tęsknisz trochę za Radomiem i Czarnymi?