Radomiak Radom po ponad dekadzie przełamał klątwę Znicza Pruszków. "Zieloni" ograli ekipę z Pruszkowa po bramkach Leandro i Petera Mazana. Zwycięstwo znów nie przyszło łatwo, momentami było bardzo nerwowo, ale nasza drużyna ostatecznie wyszarpała niezwykle cenne trzy punkty, dzięki którym wyprzedziliśmy ŁKS w tabeli przed bezpośrednią konfrontacją.
Od początku spotkania "Zieloni" grali agresywnie i byli nastawieni bardzo ofensywnie. Nasi zawodnicy szukali podań za plecy obrońców, upatrując w tym szansy na strzelenie szybkiego gola. Szansę miał Leandro, ale jego strzał z ostrego kąta minął bramkę w znacznej odległości. Goście szukali swojej szansy i mogli nam się odpłacić, jednak dobra interwencja Michała Grudniewskiego zatrzymała strzał Patryka Czarneckiego. Okazję miał także Jakub Rolinc, który wpadł w pole karne ze skrzydła, ale wywalczył tylko rzut rożny.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/wazny-krok-radomiaka-w-kierunku-i-ligi/47286
W 19. minucie wreszcie dopięliśmy swego. Po wrzucie z autu Damiana Jakubika z piłką zabrał się Leandro, który wyprzedził Rybaka, wpadł w pole karne i z ostrego kąta pokonał Kalinowskiego. W 24. minucie gry mieliśmy kolejną okazję po błędzie bramkarza Znicza, który złapał podanie Rybaka. Sędzia podyktował rzut wolny pośredni, ale strzał Leandro zablokował obrońca. Chwilę później goście wyrównali po dość kuriozalnej bramce. Z pozoru niegroźna akcja zakończyła się strzałem ze sporej odległości Pawła Tarnowskiego, który niespodziewanie zaskoczył Huberta Gostomskiego.
Od tego momentu gra naszej drużyny wyglądała znacznie słabiej. Ponownie okazję miał Tarnowski, jednak tym razem strzelił minimalnie obok bramki. Do przerwy nie padły już bramki, a po zmianie stron tempo gry mocno siadło. Na początku drugiej połowy kapitalną okazję miał Jakub Rolinc, któremu idealną piłkę dograł Patryk Mikita. Czeski napastnik minął bramkarza, ale wyhamował i zdołał jedynie trafić w boczną siatkę. Później na dłuższą chwilę najciekawszymi fragmentami meczu były rozdawane na prawo i lewo przez Roberta Marciniaka żółte kartki.
Tak było aż do 77. minuty meczu, kiedy sprawy w swoje mecze wziął Peter Mazan. Jakub Wróbel głową przedłużył podanie do Słowaka, który zaryzykował i huknął z dystansu, pokonując źle ustawionego Dominika Kalinowskiego. Gol dla Radomiaka nieco ożywił mecz, ale kolejne bramki już nie padły. Radomiak zasłużenie wygrał, choć, jak zwykle w meczach ze Zniczem, wygrana zrodziła się w bólach.
Radomiak Radom - Znicz Pruszków 2:1 (1:1)
Bramki: Leandro (19'), Mazan (77') - Tarnowski (31')
Radomiak: Gostomski - Jakubik, Grudniewski, Klabnik, Skowron - Leandro (62' Wróbel), Agu, Bemba (55' Colina), Mazan (90' Maciej Filipowicz), Mikita - Rolinc (63' Szuprytowski).
Znicz: Kalinowski - Długołęcki, Klepczarek, Rybak, Wasielewski (84' Rackiewicz), Tarnowski, Faliszewski (73' Stryjewski), Małachowski, Machalski, Kubicki (87' Kinast) - Czarnowski.