Szymon Janczyk: Pół roku w Radomiu za Tobą, jak się czujesz w naszym mieście?
Peter Mazan: Bardzo dobrze, mamy niedosyt punktów w ostatnich meczach, ale myślę, że bardzo dobrze.
A samo miasto jak Ci się podoba?
Nie widziałem zbyt wiele. Chodziłem do galerii, na siłownię, na basen i w sumie... tyle.
Żadnych atrakcji? (śmiech)
Nie, nie, nie. (śmiech). Po awansie będą atrakcje.
Można stwierdzić, że Peter Mazan się troszkę zakochał w Radomiu, czy to za dużo powiedziane?
To jeszcze za dużo powiedziane, jestem tu dopiero pięć miesięcy i zobaczymy, co będzie dalej.
Przychodząc do Radomiaka, mówiłeś, że imponują Ci kibice. To był jeden z głównych powodów Twojego przyjścia do klubu. Jesienią fani „Zielonych” zrobili na Tobie równie dobre wrażenie?
Tutaj kibice są wyjątkowi. Szczerze mówiąc, dlatego jestem w Radomiu. Pamiętam mecz z Radomiakiem, kiedy byłem jeszcze piłkarzem Rakowa. To był bardzo fajny mecz pod względem piłkarskim, ale kibice byli wyjątkowi.
Spodobało Ci się to aż tak, że chciałeś, by dopingowali również Ciebie?
Miałem propozycje z pierwszej ligi, ale kiedy zadzwonił prezes Radomiaka, wiedziałem, że to jest najlepsza opcja.
Wywalczyłeś awans do pierwszej ligi z Rakowem, jednak zdecydowałeś się zostać w drugiej lidze razem z Radomiakiem. To dość zaskakujący ruch, wszyscy oczekiwali wiele od Petera Mazana. Jak sobie poradziłeś z tą presją?
Tak jak mówiłem, jesteśmy teraz na czwartym miejscu i czuję niedosyt punktów. Z mojej strony również mogło to być więcej bramek, asyst. Zawsze może być lepiej, punkty liczą się po ostatniej kolejce.
Czyli liczyliście na trochę lepszy wynik przed przerwą zimową.
Tak. Miejsce w pierwszej trójce to obowiązek.
Zaliczyliście świetny start, później było nieco słabiej. Spadek formy to wynik zmęczenia po udanym początku rozgrywek, czy po drodze coś się popsuło?
Myślę, że graliśmy dobre mecze. Czasami po prostu brakowało wyników. Bywało tak, że mieliśmy wiele okazji, byliśmy lepsi na boisku, ale nie wygrywaliśmy. Ten kryzys dotyczył tylko wyników.
Wracając jeszcze do kibiców... Twoje, słynne już, zdjęcie w tle na Facebooku (śmiech). Można powiedzieć, że szybko się zżyłeś z fanami.
(śmiech) Gram w piłkę dla kibiców, dla ludzi, którzy przychodzą na stadion i w Radomiu to jest wyjątkowe.
Co w waszej grze można poprawić, z czego jesteście zadowoleni?
Cel jest jeden — awans. Musimy się dobrze przygotować do piętnastu kolejek, które nas czekają. Mamy na to dwa miesiące. Wiemy, że presja, która na nas ciąży, będzie ogromna, ale wierzę, że sobie z tym poradzimy.
Peter Mazan indywidualnie — jesteś z siebie zadowolony? W Rakowie strzelać zacząłeś dopiero wiosną, w Radomiaku odpaliłeś szybciej. Trzy bramki, dwie asysty, to nie jest zły wynik.
Mam także defensywne zadania, także muszę biegać po całym boisku, nie że tylko do ataku, do ataku...
Nie odpoczniesz sobie (śmiech).
Nie odpocznę (śmiech). Jestem takim walczakiem. Każdy ma coś dobrego, co może wnieść do zespołu.
Faktycznie, walczak z Ciebie. W Rakowie zobaczyłeś aż dziesięć żółtych kartek, w Radomiaku, na razie trochę lepiej, tylko cztery kartoniki. To wynik Twojego zaangażowania na boisku?
Tak, bardzo chcę, czasami za bardzo (śmiech).
Ta efektowna asysta przy golu Leandro w Pruszkowie, zapadła w pamięci?
To był pierwszy przegrany mecz w tej rundzie. Asysta była ładna, ale co nam to dało, skoro nie było punktów?
Jesteście zadowoleni, że w „Hitach Jesieni” zdobyliście trzy punkty?
Za mało. W meczach z ŁKS-em i z Wartą prezentowaliśmy się lepiej od rywala. Z Jastrzębiem to był taki mecz na remis, ale z Wartą mieliśmy sporo okazji. ŁKS oddał jeden strzał w końcówce spotkania, zdobył bramkę, także jest to niedosyt. To tylko remis.
Zwłaszcza że teraz, na wyjazdach, o punkty będzie na pewno trudniej.
To prawda, ale każdy mecz w tej lidze jest trudny. Spotkanie z Gwardią Koszalin też jest trudne. Grając przeciwko Radomiakowi, najsilniejszej drużynie w lidze, chcą pokazać się z jak najlepszej strony.
W końcówce rundy brakowało trochę skuteczności. Radomiak wydawał się zbyt zależny od Leandro.
My wszyscy pracujemy na Leo, tworzymy dla niego okazje i cieszymy się, że on je wykorzystuje. Na pewno, jeśli dorzucimy coś od siebie, będzie jeszcze lepiej.
Zielona rodzina rozdała prezenty
Masz na koncie ponad sto występów w słowackiej ekstraklasie. Gdzie widzisz swoją przyszłość? Jesteś wciąż w tzw. najlepszym wieku dla piłkarza.
Nie wybiegam w przyszłość. Chciałem zmiany, mogłem zostać na Słowacji, ale chciałem czegoś więcej. Moim celem jest dostać się do ekstraklasy, to jest to, po co przyjechałem do Polski.
Jak do Ekstraklasy, to oczywiście z Radomiakiem?
Może tak być (śmiech).
Czyli możesz zostać radomskim Markiem Hamsikiem?
Nie ma problemu, mogę tu zostać dziesięć lat.
O, to bardzo odważna deklaracja... (śmiech). W takim razie podchwytliwe pytanie. Zlaty Bazant, czy Warka?
(śmiech) Nie piję piwa, ale spróbowałem i muszę szczerze przyznać, że słowackie piwo jest lepsze.
No nie wiem, czy teraz komuś nie podpadniesz (śmiech). Zaplanowałeś już zimowy urlop?
Tak, jadę do Hiszpanii, ale tylko na cztery dni. Mój kolega gra w La Liga i jedziemy na mecz.
Kolega z wyższej półki, zdradzisz nam, kogo odwiedzisz?
Stanislav Lobotka z Celty Vigo.
Czyli nie zostajesz w górach, za dużo zimy? Jesień w Polsce, zima na Słowacji...
Ja nie lubię zimy, w styczniu musimy się przygotować do sezonu, będzie trzeba dużo biegać, będzie zimno... Wolę lato.
Słowak, który nie lubi zimy, to jest ewenement (śmiech)! Wolisz cieplejsze kraje?
W ogóle nie lubię (śmiech). Tak, na sto procent.
Jeśli pojawi się oferta z Hiszpanii, skorzystasz? (śmiech)
Może mi coś załatwi Simon Colina w Hiszpanii... (śmiech)
Słyszałem, że z Simonem Coliną znasz się bardzo dobrze, a poznaliście się na testach w... Szkocji.
Tak, znamy się od trzech lat. To mój bardzo dobry koleg. To trochę przypadek, bo on rok temu trafił do Radomiaka, a teraz nagle gramy razem.
Radomiak - Polonia na zdjęciach
Kto trzyma w Radomiu szatnię i dlaczego jest to Peter Mazan? (śmiech)
Ja? Nie wiem dlaczego (śmiech).
Uśmiech nie schodzi Ci z twarzy, więc wnioskuję, że w szatni jest podobnie.
Tak, do tego jeszcze jest Szymon Stanisławski, zabawny jest... (śmiech)
Spodziewałem się tego nazwiska (śmiech). Atmosfera w zespole jest bardzo dobra?
Tak, teraz trzeba odpocząć fizycznie i psychicznie, zresetować się, zapomnieć o tym, co było i przygotować się do wiosennych meczów.
W takim razie pozostaje mi życzyć naładowania akumulatorów i powodzenia w walce o pierwszą ligę z Radomiakiem.
Dziękuję bardzo.
