Pierwsze sygnały o problemach na linii Broń Radom - MOSiR pojawiły się w niedzielę, 22 kwietnia, przed meczem z LKS-em Promna. W relacji tekstowej na stronie klubu podano, że kibice weszli na mecz za darmo, bo na stadion spóźniły się... kasjerki. Taką informację zawarliśmy także w naszej relacji meczowej. Później klub udzielił kolejnych informacji, udostępniając w sieci specjalne oświadczenie, które przedstawił Piotr Kalinkowski, członek zarządu klubu.
W oświadczeniu Piotr Kalinkowski zarzuca spółce MOSiR działanie na szkodę klubu. - Mało by brakowało, żeby ten mecz się nie odbył. Jako klub korzystamy z obiektów miejskich, część spraw organizacyjnych leży po naszej stronie, natomiast mamy zagwarantowane pewne świadczenia, które MOSiR powinien wykonywać. Z tego co się dowiedzieliśmy, na ustne polecenie prezesa Grzegorza Janduły nie było przewidziane otwarcie kas przed meczem, nie był przewidziany dostęp do telebimu, nagłośnienia, jak również do szatni - mówił członek zarządu Broni Radom. - Powiem o jeszcze jednej kuriozalnej rzeczy. Zarząd naszego klubu, tak samo jak zarząd Radomiaka, ustalił z MOSiR-em, że przed każdym meczem klub korzysta z płyty głównej w celu rozruchu. W piątek doszło do tego, że podczas naszego rozruchu władze MOSiR-u wezwały ochronę - dodał.
Zarząd Broni obawiał się także o to, czy mecz pucharowy z Mławianką Mława będzie mógł się odbyć na stadionie MOSiR-u. Ostatecznie jednak spotkanie rozpocznie się o godz. 19.26 na płycie głównej radomskiego MOSiR-u.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/bron-radom-lks-promna/46982
Grzegorz Janduła, prezes MOSiR-u, zapytany przez nas o zarzuty ze strony Broni Radom, przyznał jedynie, że miejska spółka popełniła błąd w sprawie otwarcia kas. - Jeśli chodzi o kasy i panie kasjerki, wina leży po stronie MOSiR-u. Pracownicy zapomnieli im przekazać, pomyliły im się dni i mecze - środowy z niedzielnym, bo planowaliśmy, że mecze pucharowe odbędą się na boisku bocznym, stąd ta pomyłka. Reszta tego, co pan były prezes Kalinkowski powiedział, to jest jego twórczość do powieści szpiegowskich - skomentował.
http://www.cozadzien.pl/sport/pewne-zwyciestwo-broni-radom/46984
Prezes twierdzi także, że ochrona nie została wezwana na piątkowy rozruch "Broniarzy". - A widział ktoś tę ochronę? Ja nie widziałem i moi pracownicy też nie widzieli i wzywali ochrony - mówi. - Jeśli chodzi o dostęp do obiektu nie było problemu. Z tego co wiem i o co walczymy, to Broń ma swoje klucze podorabiane i oni sami wchodzą na stadion, nie pytają mnie o to, czy mogą, czy nie. Nikt niczego nie blokował, nie było po prostu informatyków, nie było elektryka, sami nie potrafili sobie poradzić, chociaż inne kluby sobie radzą - skomentował. - Bardzo lubię Broń, przecież ja nawet przebywałem tutaj na meczach jako dziecko - dodał prezes Grzegorz Janduła.