Po wielu miesiącach przerwy Michał Cieślak powrócił do swojej kategorii wagowej. Po raz ostatni w limicie do 90,719 kilograma walczył 10 grudnia 2016 roku, kiedy to pokonał przed czasem Nikodema Jeżewskiego, ale po tej walce rozpoczęły się jego problemy. Po starciu z Jeżewskim w organizmie radomskiego boksera wykryto niedozwolone środki. Cieślak został zdyskwalifikowany na rok, a potem karę skrócono do dziewięciu miesięcy. Zawodnik Boxing Radom wrócił do ringu w październiku 2017 roku, ale w kategorii ciężkiej. W „królewskiej” wadze nie pokazał się z najlepszej strony i po słabym starciu pokonał na punkty Ivicę Bacurina na gali w Wieliczce.
Teraz Michał Cieślak powrócił do korzeni. Radomski bokser zbił wagę i w Legionowie ponownie zobaczyliśmy starego dobrego Cieślaka. Radomianin imponował przygotowaniem fizycznym i dynamiką ciosów. Przez całą walkę zasypywał rywala mocnymi uderzeniami, a te robiły wrażenie na twardym Ukraińcu. Dodatkowo w warsztacie Cieślaka widać było rękę nowego szkoleniowca. Andrzej Liczik wprowadził do boksu radomskiego pięściarza proste uderzenia lewą ręką i wytłumaczył mu, że nie musi za wszelką cenę dążyć do nokautu. Choć w niektórych momentach widać było stare nawyki Michała Cieślaka.
Radomski pięściarz zdominował pojedynek i już w drugiej rundzie mógł zakończyć walkę. Wtedy to trafił Radczenkę mocnym uderzeniem, a Ukrainiec padł na deski. Do końca rundy Cieślak dominował i ponownie posłał na matę rywala, ale na ratunek Radczence przyszedł gong kończący to starcie. W tej walce doczekaliśmy się jeszcze jednego liczenia w szóstej rundzie. Ale od połowy walki widać było, że Radczenko ma dość i czeka tylko na koniec pojedynku. Po ostatnim gongu sędziowie byli jednomyślni i wszyscy wskazali zwycięstwo Cieślaka 80:69. Tym samym radomianin zaliczył wyraźną wygraną z rywalem, który w lutym tego roku dwa razy posłał na deski byłego mistrza świata – Krzysztofa Głowackiego.
Po walce Michał Cieślak zapowiedział, że jeżeli będzie się dobrze czuł to wystąpi już 16 czerwca na gali Warsaw Boxing Night na Torwarze, gdzie głównym wydarzeniem wieczoru będzie powrót do Polski Andrzeja Fonfary.
Na gali w Legionowie wystąpił również inny pięściarz z naszego regionu – Rafał Grabowski. Podopieczny Adama Jabłońskiego zmierzył się z Ukraińcem – Jurim Czumakiem. Początkowo bokser z Pionek miał zawalczyć z Kamilem Młodzińskim, ale ostatecznie Polak nie dogadał się z organizatorami.
Dla Rafała Grabowskiego walka z Czumakiem była trzecim starciem na zawodowych ringach. Bokser z naszego regionu zaczął spokojnie i w pierwszej rundzie badał rywala. Jego przeciwnik rozpoczął agresywnie, ale równie szybko zabrakło mu energii. Od drugiej rundy Grabowski zaczął dominować i regularnie trafiał czystymi ciosami na głowę czy tors rywala. Zawodnik Boxing Radom zasypywał przeciwnika całymi seriami uderzeń, a te siały spustoszenie, ale mimo wszystko zabrakło nieco mocy ciosów, aby Czumak padł na deski. Mimo wszystko Rafał Grabowski nie musiał martwić się o werdykt, bo po szóstej rundzie sędziowie wskazali jego pewne i zasłużone zwycięstwo.
Na gali w Legionowie kolejne zwycięstwa do swoich rekordów dopisali również Mateusz Tryc i Marek Jędrzejewski.
