Początek trzeciej odsłony to wymiana ciosów, dzięki czemu radomianie w dalszym ciągu utrzymywali wypracowane wcześniej kilkupunktowe prowadzenie. Emocji nie brakowało, a w powietrzu czuć było rangę tego spotkania. Po trafieniu Korie Luciousa z dystansu przewaga Rosy wzrosła do trzynastu oczek (41:54) i szkoleniowiec Anwilu po raz kolejny w tym meczu poprosił o czas. Dziesięć minut przed końcem radomianie prowadzili dziesięcioma punktami (47:57).
POWIEDZIELI PO MECZU
Wojciech Kamiński (trener Rosy Radom): Gratuluję drużynie Anwilu tego sezonu i walki w ćwierćfinale. Było widać, że obie drużyny są na bardzo zbliżonym poziomie. Dzisiaj troszkę lepsza dyspozycja w pierwszych trzydziestu pięciu minutach zadecydowała o naszym zwycięstwie, chociaż w ostatnich pięciu minutach zrobiliśmy chyba wszystko co możliwe, aby ten mecz przegrać. Za tydzień czy rok nikt jednak o tym nie będzie pamiętał, a każdy będzie wspominał sezon, w którym Rosa awansowała do czwórki. Bardzo się z tego cieszymy. Pamiętam jak przed sezonem było wielu sceptyków. Gratulacje dla moich zawodników za kawał pracy jaką wykonali. Dziękujemy wszystkim za wsparcie, prezydentowi Kosztowniakowi, całej Radzie Miasta, naszemu głównemu sponsorowi - firmie ROSA BUD, całej grupie ROSA i rodzinie państwa Saczywków oraz oczywiście kibicom za ich gorący doping.
Jakub Dłoniak (zawodnik Rosy Radom): To jest coś pięknego, ze stanu 0:2 potrafiliśmy się podnieść. Byliśmy cały czas zespołem, wspieraliśmy się, rozmawialiśmy o tym, że nie możemy się poddać po dwóch pierwszych porażkach. Nie czuliśmy się gorsi od Anwilu i cały czas wierzyliśmy, drużyna była jednością i pracowaliśmy na to, aby ich pokonać. Końcówka ostatniego meczu była bardzo nerwowa, ale to my byliśmy lepsi i to my awansowaliśmy do półfinału. Teraz będziemy grać na większym luzie. Musimy dobrze przygotować się do meczów z Turowem. Będziemy walczyć na parkiecie jeszcze mocniej dla tych kibiców, którzy jeżdżą za nami i nas dopingują. To jest coś pięknego grać w takiej drużynie, z takimi kolegami. Wspieramy się nawzajem i zawsze będziemy wierzyć w zwycięstwo. Do boju Rosa!