W Skaryszewie trwa największy jarmark koński w Europie, który odbywa się tu co roku od blisko 400 lat. Ma to być nie tylko święto folkloru i tradycji, ale przede wszystkim konia. Rok temu w regulaminie imprezy zostały wprowadzone zmiany, które zabraniają wjazdu tu koni na rzeź. Chodziło o to, by Wstępy stały się festiwalem z pokazem koni i by odwrócić złą opinię, która do tego wydarzenia przylgnęła. Wjazdu koni pilnowały specjalne patrole na każdej z rogatek. - Jeśli chodzi o organizację, to bardzo mocno nas wspierała fundacja Centaurus, która była w każdym miejscu odprawy koni i dodatkowo na terenie targowiska – podkreśla Dariusz Piątek, burmistrz Skaryszewa.
Dzięki nowym obostrzeniom część transportu z końmi nie została wpuszczona. - Rozumiem, że te konie Skaryszew opuściły, zresztą na ten temat robiliśmy też odprawę ze służbami, Inspektoratem Transportu Drogowego i z policją, żeby te konie stąd wyjechały
i nie dochodziło do pokątnego handlu gdzieś indziej, w różnych miejscach. No ale ludzie są pomysłowi i różne rzeczy mogą oczywiście zrealizować. W mojej ocenie bezpieczeństwo, byłem na jarmarku od 4.30, mogę powiedzieć, że to co było przez nas do zrobienia, zostało zrobione i to wszystko zostało zabezpieczone – mówi Piątek.
Dla przedstawicieli fundacji prozwierzęcych Skaryszew jest symbolem, bo jak podkreślają, najważniejsza jest zmiana mentalności w traktowaniu koni. Konie na rzeź, będą sprzedawane, jak nie w Skaryszewie, to gdzie indziej – i to właśnie przeciw temu protestują. Fundacje z jednej strony chwalą sposób organizacji Wstępów, z drugiej negują hodowców. - Jeśli chodzi o kije, baty, to ciągle są i ta mentalność, z którą bardzo trudno walczyć. Alkohol dalej jest – mówi Scarlett Szyłogalis z fundacji „Tara”. - Jeżeli są konie piękne, rasowe, zadbane, to zawsze będą w cenie. O to nam chodzi, nie o to, żeby tutaj zachować dobrostan, by prawie, że w kuszetkach dojechały na rzeź. My chcemy, żeby tej rzezi w ogóle nie było, a konie żeby były drogie.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/wstepy-w-skaryszewie-zdjecia/54493
Część hodowców uważa, że bez bata hodować koni się nie da. A ci, zjechali z całego kraju i nie tylko. - Jeden ogier skoczy na drugiego i ktoś tam mu przyłoży batem, to zaraz jest afera. To jest nienormalne. To co, ten koń ma wejść właścicielowi na głowę? Tak się nie da – mówi Marek Szepczyński, hodowca z Przybychowa. - Lata wstecz, to było targowisko. Ale to, co jest teraz, to nie jest targowisko. Wszystko stoi pod wiatami, a targowisko powinno być takie jak kiedyś. Faktycznie, warunki weterynaryjne są spełnione, jak najbardziej się z tym zgadzam, dobrobyt koni się polepszył, ale buntują ludzi, żeby tych koni nie sprzedawać na rzeź. Dlaczego? Rolnik hoduje konie, bo z tego żyje. Tak samo rolnicy hodują bydło, świnie. Wszystko trzyma dla pieniędzy, żeby się utrzymać.
Pierwszego dnia Wstępów mogliśmy zobaczyć blisko 300 koni, w tym rasy rasy wielkopolskiej, śląskiej, szlacheckiej i zimnokrwistej. Nie zabrakło prezentacji zaprzęgów i pokazu siły. Wszystko okraszone folklorem, lokalnym jadłem i wyrobami rymarskimi. Tegoroczne Wstępy odbywają się 11 i 12 marca.