Tak mogli tez powiedzieć pasażerowie, którzy z radomskim portem lotniczym wiązali swoja najbliższą przyszłość. Z Radomia bowiem już odlatywały samoloty do Rygi, Pragi, Lwowa, Gdańska i Wrocławia.
Trudno jednak mówić o sukcesie komercyjnym, poza kilkoma wyjątkami, które były trafieniem w przysłowiową dziesiątkę. Jak na przykład sezonowe połączenie z Gdańskiem, które były pełne oraz połączenia ze Lwowem, na które miejsca trzeba było rezerwować z co najmniej miesięcznym wyprzedzeniem. Pokazało to, ze gdy przemyśli się dokładnie temat, sensownie zaplanuje loty - destynacje i siatkę, to coś z naszym portem może wyjść.
Za czasów prezes Doroty Sidorko-Rajkowskiej coraz częściej mówiono (nie tylko źle i z przymrużeniem oka) o Porcie Lotniczym Radom. Napracowała się prezes Sidoroko, trzeba jej przyznać, choć i tak ciągle czuliśmy niedosyt, bo brakowało nam większej ilości połączeń na Ukrainę czy wymarzonych i przez to sensownych ekonomicznie połączeń z Wyspami.
W ostatnich miesiącach czekały do podpisania umowy z dwiema liniami lotniczymi - rumuńską i brytyjską. O czym pisaliśmy tutaj:
http://www.cozadzien.pl/radom/lotnisko-o-co-chodzi/43789
A Sprintair miał latać nadal. Całkiem nieźle wyglądałyby trzy "loga" w hali odlotów, ale coś się zatrzymało - prezydent nie dał pieniędzy, a zaskoczenie w mieście było spore. Dlaczego?
Próbowałem odpowiedzieć tutaj:
http://www.cozadzien.pl/radom/swietlana-przyszlosc-lotniska/43743
Okazało się ,że chodzi o Polskie Porty Lotnicze - przedsiębiorstwo, które zainwestuje w Sadków. Mówi się, że warunkiem tej świetnie prosperującej spółki, gwarantującej rozwój nie tylko radomskiego lotniska, ale i małego miasta wraz z regionem było nas czas jakiś wygaszenie portu i przygotowanie go do gruntownej przebudowy - (od pasa po terminal). Długoterminowo jest to uzasadnione i korzystne.
Wiemy, że za tym projektem stoją najwyższe władze państwowe, a ściele jest on powiązany z tzw. planem Morawieckiego, którego "ambasadorem" jest wicemarszałek senatu Adam Bielan.
Wiemy, że spotykał się on wielokrotnie zarówno z szefami PPL jak i prezydentem Radomia i wiemy ze pierwsze decyzje już zapadły o czym dowiemy się oficjalnie niebawem.
Podsumujmy jednak krótko Port Lotniczy Radom finansowo, ale tak zwyczajnie, z kalkulatorem. W 2016 r Port Lotniczy obsłużył 9 tys. 713 rejsowych pasażerów, a za każdego lotnisko musiało zapłacić ok. 5 tys zł. Za czasów prezes Sidorko-Rajkowskiej wynik ten poprawił się. W 2017 r., a właściwie do 29 października tego roku, lotnisko na Sadkowie obsłużyło 10 tys. 671 pasażerów, zaś koszt za jednego gigantycznie spadł do ok. 1 tys. 700 zł. Danych nie oszukasz.
Choć skala przedsięwzięcia finansowego dla miasta Radomia była makro, na polskim rynku lotniczym zaś "miko-mikro", przygotowane zostały solidne podwaliny pod ogromną inwestycję związaną także z uruchomieniem Centralnego Portu Lotniczego, który być może wypali i potrzebować będzie minimum dwóch zapasowych lotnisk na Mazowszu. Jednym z nich będzie Okęcie, drugim zaś Modlin lub Radom. Jednak obecne warunki polityczne dają przewagę Radomiowi.
Daj Boże, za kilka lat nasza internetowa mucha będzie mogła bez rozgoryczenia powiedzieć "No to se polatałam" - wtedy, kiedy wysiądzie na Sadkowie wracając na przykład z Londyny, Lwowa czy Gdańska. Albo z wakacji w Turcji lub Egipcie.
Do siego roku!