Miasto jak... malowane
Opowiem Państwu pewną historię. Przed laty pewien chłopak po studiach w innym mieście wrócił do rodzinnego Radomia. Wiadomo - inne miasto, inne życie. I coś temu Radomiowi po powrocie brakowało. Brakowało życia. Nie chodzi o to, że miasto nagle wymarło, ale, gdy ów chłopak wrócił z większego miasta, zaczął zauważać, jak w jego mieście mało się dzieje. Że imprez kulturalnych mało, że nawet gdy już są, to słabo rozpromowane, a scenografie w salach widowiskowych zamiast na bogato skłaniają się ku „oszczędnością i pracą ludzie się...” i takie tam. Wszystko było jakieś takie byle jakie, robione, żeby tylko odhaczyć wykonanie zadania. Byłemu studentowi brakowało życia, jakie prowadził w większym mieście i nie godząc się na to, postanowił to wszystko zmienić. Jak? Trując włodarzom, by wreszcie wzięli się do pracy. Założył bloga, na którym cisnął lokalnych rządzących, ile się dało i tyle, by obyczajówka za obrazę moralności nie zatrzymała. Blog z czasem się rozwijał, a on i jego twór stawali się coraz bardziej rozpoznawalni. O kim piszę? O sobie. Ten chłopak to właśnie ja. Ja też byłem kiedyś młody.
Pewnego dnia otrzymałem wiadomość od jednego z czytelników. „Ekrany akustyczne przy obwodnicy szpecą. Już nawet mury więzienne wyglądają ciekawiej. Czy nie dałoby się coś z tym zrobić?”- przeczytałem w przesłanej wiadomości. Pojechałem na miejsce, żeby samemu zobaczyć, jak to wygląda. I rzeczywiście autor miał rację. Betonowy mur nie wyglądał najciekawiej, ale jego betonowa konstrukcja przypomniała mi malunki Banksy’ego, które artysta stworzył na murze odgradzającym Izrael od Palestyny. Pomyślałem zatem, że może to jest pomysł? Może w ten sposób należy miasto podrasować? Wtedy też rzuciłem pomysł stworzenia radomskiego festiwalu murali. Zacząłem do tego pomysłu przekonywać intensywnie ówczesnego prezydenta Andrzeja Kosztowniaka. A żeby ktoś mój pomysł poparł, truć zacząłem też szefowi jego kancelarii, a obecnemu miłościwie nam panującemu wicewojewodzie Arturowi Standowiczowi. I coś się ruszyło! MZDiK ogłosił konkurs. „Zapraszamy do współpracy utalentowanych i pełnych pomysłów miłośników sztuki ulicznej. Planujemy udostępnienie pod graffiti zewnętrznej strony ekranów akustycznych zamontowanych na odcinku od ulicy Witkacego do wiaduktu u zbiegu z nowym przedłużeniem ulicy Młodzianowskiej. Wzdłuż tych ekranów w przyszłości będzie budowany chodnik i ścieżka rowerowa, które umożliwią poruszanie się między pętlą autobusową na Prędocinku a Młodzianowską. Tematyka graffiti może, np., nawiązywać do bezpieczeństwa w ruchu drogowym lub komunikacji rowerowej, ale nie jest to wymóg” - można było przeczytać w komunikacie zarządu dróg. Wtedy pomyślałem, że znów wpadliśmy w to powiatowo-zaściankowe myślenie. Gdzie street art, a gdzie zwykłe graffiti i to jeszcze (o Chryste Panie) o bezpieczeństwie w ruchu. Już widziałem te tysiące zgłoszeń i podniecone tematem murali tłumy artystów... Poddałem się.
Od 2014 roku, w którym opisana sytuacja miała miejsce, minęło parę ładnych lat. Pierwszy wielki mural w Radomiu powstał dopiero za obecnego prezydenta Radosława Witkowskiego z okazji 40. rocznicy wydarzeń Czerwca '76. I dopiero ten mural przekręcił jakąś wajchę „niedasizmu”. W Łaźni radomianie mogli dowiedzieć się, czym są murale i zobaczyć, jak wygląda street art na wysokim poziomie. Placówka zapraszała na spotkania z artystami tworzącymi murale, znanymi na całym świecie. Do Radomia przyjechała Nes Spoon, znana z malowania koronkowych wzorów na budynkach. Innym razem mogliśmy uczestniczyć w debacie o tym, czy w Radomiu potrzeba murali? I chyba tego, jak i samych murali, było nam potrzeba!
W ostatnim tygodniu na ekranach akustycznych przy obwodnicy południowej powstał pierwszy mural. Po czterech latach od mojej propozycji mamy pierwsze malowidło na betonowych ekranach. Brawo! I to jeszcze nie koniec dobrych wiadomości. Obecnie na ścianie dawnego budynku „plastyka” powstaje kolejne wielkie malowidło. Mural maluje Natalia Rak, absolwentka Zespołu Szkół Plastycznych w Radomiu i Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Jest uznawana za jedną z najbardziej utalentowanych artystek street artu w Polsce. (Radom górą!). Tworzyła murale w różnych zakątkach świata. (Radom górą!). Można je zobaczyć m.in. w Stanach Zjednoczonych, Nowej Zelandii czy Hiszpanii. (Radom górą!).
Oby takich informacji było więcej i oby nasze miasto piękniało dalej! Gdzie powstanie następny mural? Tego nie wiem, ale już nie mogę się doczekać na miasto jak malowane!