To nie był paraliż komunikacyjny z powodu zimy (nie pamiętam w tym dniu takich śnieżyc, żeby zaspy po 2m były). To po prostu zwykłe korki spowodowane tym, że większość kierowców zapomniała już jak zima wygląda i przez to zapomniała jak się wtedy jeździ.
Na własne oczy widziałem w poniedziałek wielu "letnich" kierowców co albo na letnich gumach albo na 10-cio letnich "zimówkach" próbowali na 25-go Czerwca "pod górkę" podjechać. Pedał gazu w podłogę i się dziwili, że auto w miejscu stoi.
Całą ulicę 25-go Czerwca przejechałem bez wciskania pedału gazu - tylko sprzęgło i hamulec. I dało się.
Poza tym, tylko centrum stało (25-go Czerwca w kierunku północnym i przyległe ulice). Z Południa przez Borki pod Dworzec PKP jechałem tak jak co dzień, bez żadnych problemów, spowolnień czy korków.
Wniosek. To nie zimowy paraliż miasta tylko zbyt duża liczba samochodów w centrum, brak innej możliwości jazdy (brak objazdu centrum miasta) i niedostosowanie umiejętności kierowców do takiego "niespodziewanego zjawiska pogodowego" jak opad śniegu w styczniu w Polsce.
Szerokości i przyczepności.