
Aktor opublikował swoją książkę "Ja, Fronczewski". Nic niesłychanego w końcu, ostatnio w celebryckim światku jest to zwykła moda. Gorzej nieco wypada w związku z publikacją jej fragmentów na łamach... Super Expressu. Odpowiedział w tabloidzie na pytanie, które niewypowiedziane krążyło od wielu lat - czy zdradzał swoją żonę. Jak się dowiadujemy, plotki przestały być dłużej plotkami, a stały się rzeczywistością: "tak wyszło". Teraz twierdzi, że może czas na ślub kościelny do którego nigdy nie doszło. Oczywiście ze swoją obecną żoną.
Nie było ślubu kościelnego. To znaczy niby miał być, ale jakoś tak wyszło, że wciąż był przesuwany na późniejszy termin i zanim się obejrzeliśmy, minęło czterdzieści jeden lat. A może po prostu uznaliśmy na początku, że nie warto angażować Boga w niepewny związek i niepewną przyszłość? - rozważa aktor. I minęło ponad trzydzieści lat, a my jesteśmy cały czas razem i myślę, że coraz bliżej siebie. Chociaż ślad został. Ślad po zranieniu, bo wiem przecież, że bardzo głęboko Ewę zraniłem i zawiodłem. Zresztą chyba oboje, chociaż w różnym stopniu, zostaliśmy wtedy zranieni. Oczywiście z czasem rany się goją, ale blizny pozostają. Może nawet rosną razem z nami. Teraz, gdy sprawy okazały się już w miarę definitywne, pojawił się pomysł, żeby dopełnić i tej formalności. Myślę, że młodzi ludzie wygłaszający małżeńską formułę "i że cię nie opuszczę aż do śmierci" nie bardzo wiedzą, co mówią. Ta przysięga jest sformułowana moim zdaniem ekstremalnie ryzykownie i mocno na wyrost. Dopiero z czasem się do niej dorasta. Albo nie.
(COLLINS)/fot. wikipedia
Najczęsciej komentowane
Romans Miss Polonii i Karpiela - Bułecki!
~
Berlusconi i Wałęsa - będzie się działo, będzie zabawa!
~
Kurdej - Szatan - dziewczyna z Playa
~