Adam Kurasiewicz / fot. Michał Sołśnia
Nie
tak wyobrażali sobie siatkarze, trenerzy oraz kibice
Czarnych Radom spotkania z aktualnym mistrzem I ligi. Pierwsza partia
jak zarówno drugi set nie zapowiadał tego, co miało nastąpić.
Czarni
Radom podeszli do tego spotkania w roli faworyta. Nie mogło to nikogo
dziwić. "Wojskowi" w obecnym sezonie plasują się w górnej części tabeli,
a obrońcy mistrzowskiego tytułu z zeszłego sezonu, odnieśli raptem w
obecnych rozgrywkach ligowych dwa zwycięstwa. Gospodarze podczas
pierwszej partii meczu imponowali nie tylko skutecznością w ataku, lecz
walecznością o każdą piłkę. Na trybunach natomiast o wspaniałą atmosferę
od pierwszych minut zadbali najwierniejsi kibice Czarnych Radom.
Dodatkowo, na pół godziny przed pierwszym gwizdkiem, na próżno było
szukać bowiem wolnych, siedzących miejsc w hali MOSiR-u.
Gospodarze
systematycznie budowali przewagę i nie dali "dojść do głosu" gościom z
Nysy. Czarni kontrolowali przebieg pierwszej partii i zasłużenie
odnieśli zwycięstwo w otwierającym secie. W drugiej partii meczu, coś
jednak zaczęło dziać się niedobrego. Walka wprawdzie toczyła się
systematycznie punkt za punkt,, jednak wysoka przewaga w decydującym
momencie seta (22:19) została roztrwoniona przez Czarnych, a co więcej,
mimo dwóch piłek setowych, "Wojskowi" nie byli w stanie wygrać ważnych
wymian i prowadzić w meczu 2:0. Gra zatem zaczęła toczyć się na
przewagi, w której górą okazali się "Stalowcy", dzięki czemu "wrócili do
gry" w tym spotkaniu.
W
trzeciej odsłonie meczu do stanu 12:13 dla gości gra toczyła się punkt
za punkt. Chwilę później Czarni zaczęli popełniać wiele błędów własnych,
a "Stalowcy" poczuli swoją szansę w tym secie. Konsekwentnie i
skrupulatnie wykorzystywali każdą nieskończoną piłkę gospodarzy. Przy
stanie 15:20, nikt ze zgromadzonych kibiców nie mógł uwierzyć, co się
dzieje z grą ich zawodników. Goście "dowieźli" korzystny wynik do końca
tej partii i zapewnili sobie, minimum jeden punkt w tym meczu.
Jak
się okazało, czwarta partia była już ostatnią w tym meczu. A my
osobiście chcielibyśmy napisać, że ona tylko się odbyła. Czarni nie byli
w stanie nawiązać jakiejkolwiek walki ze "Stalowcami". Przy stanie
(5:15) dla gości, trybuny hali MOSiR-u zamilkły. Czarni nie byli już w
stanie dogonić swoich rywali i ponieśli pierwszą porażkę w tym sezonie, w
"Twierdzy", która została zdobyta.
Niestety, w dzisiejszym meczu
rywale z Nysy, skrupulatnie wykorzystali każde nadarzające się
potknięcie Czarnych. Trener gospodarzy rotował składem. Jednak był on
bezsilny, jeżeli chodzi o parę swoich przyjmujących. W kwadracie
rezerwowych bowiem nie znajdował się żaden siatkarz, który byłby w
stanie chociaż na moment zmienić Jakuba Wachnika, czy Kamila
Gutkowskiego, którzy niemal w każdej akcji "tyrali" zarówno w ataku czy
obronie. Nie jestem również w stanie zgodzić się z komentarzami, że
dzisiejszy mecz to kompromitacja. W mojej opinii jest to lekcja pokory
dla każdego kibica, trenera i całego środowiska Czarnych Radom.
Dzisiejszy mecz był przykładem, że nawet w tak ważnych meczach, kiedy
ponosimy porażkę musimy nauczyć się ją przyjąć. Dziś Stalowcy niczym nas
nie zaskoczyli, jednak konsekwentnie wykorzystywali nasze błędy. Gra
się tak jak przeciwnik na to pozwala, a po wygraniu drugiej partii przez
Stal Nysę, goście nie dali nam dojść "do głosu". Teraz trzeba wyciągnąć
odpowiednie wnioski i przygotować się do kolejnego meczu. Tym razem
Czarni Radom zmierzą się na wyjeździe z Cuprumem Lubin.
MVP spotkania:
Maciej Kęsicki (Stal Nysa)
RCS Czarni Radom - Stal AZS PWSZ Nysa 1:3 (25:21, 27:29, 16:25, 10:25)RCS Czarni Radom: Neroj
(8), Gutkowski (12), Wachnik (15), Grzechnik (5), Kałasz (5), Ferek
(18), Pszenny (libero) oraz Gonciarz, Prygiel (1), Gałązka.
Stal AZS PWSZ Nysa: Jarząbski
(1), Pietkiewicz (9), Matejczyk , Stancelewski (7), Łuka (13),
Karpiewski (13), Andrzejewski (libero) oraz Nożewski (8), Kęsicki (15),
Biernat (1)